Tak, dokładnie o to chodzi
1. Wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego kasuje konieczność utrzymywania aparatu biurokratycznego weryfikującego wnioski o świadczenia socjalne.
To prawda.
2. Już przy głupim 500+ widać, że Cejrowskiemu nie ma kto sezonowo ścinać trzciny za przysłowiowe grosze, podejmując się tak nędznej pracy, bo nie ma innych środków do przeżycia - przy bezwarunkowym dochodzie na poziomie pozwalającym ledwo, ale przeżyć, pracownik ma bardziej równą pozycję względem pracodawcy i może z beznadziejnej zrezygnować bez ryzyka takich samych konsekwencji - pętli długów, konieczności brania złodziejskich chwilówek, utraty mieszkania, etc.
Ale bardziej pozytywne jest aby ludzie nie pracowali? Nie będzie negatywnych długofalowych konsekwencji?
3. Wtedy właśnie można sobie gadać o wolnym rynku, gdy pracownicy są wolni w tak naprawdę podstawowym sensie tego słowa. Nawet niewolnik w Starożytnym Rzymie nie musiał się bać o to, czy ma w zamian za swoją pracę zaspokojone podstawowe potrzeby - wielu pracujących ludzi nie może dzisiaj tego samego powiedzieć.
Wielu pracujących ludzi zapierdala, a później prawie połowę tych ciężko zarobionych pieniędzy zabiera im Państwo. Nawet niewolnik w Starożytnym bla bla bla...
4. Jebudu cała szara strefa robienia za 3 zł za godzinę i podobne ekstrema.
To już praktycznie było w punkcie 2. To taki humanistyczny nawyk lania wody i niepotrzebnego powielania treści?
5. Drastyczne zmniejszenie problemu życia poniżej poziomu biedy zmniejsza koszty utrzymania służby zdrowia, różne policyjne wskaźniki bezpieczeństwa pewnie też by się poprawiły. Większość chorób cywilizacyjnych jest spowodowanych stresem, przy bezwarunkowym dochodzie podstawowym w ogóle znika taka klasa społeczna jak prekariat.
Mniejsza przestępczość? Czyli że jak damy złodziejom pieniążki to będzie mniej kradzieży? To logiczne, ale biorąc pod uwagę że będą to musieli sfinansować podatnicy to czy nie jest po prostu pośredniczenie w kradzieży?
Problemy ze stresem dotyczą bardzo wielu osób, z zupełnie różnych grup społecznych. Ale pewnie, niech biedni się nie stresują, niech stresują się tylko ludzie ciężko pracujący.
6. Za kilkadziesiąt lat większość pracowników (szczególnie fizycznych) zastąpią roboty, więc bezwarunkowy dochód podstawowy i upaństwowienie środków to tylko kwestia czasu. Bo wszystkie alternatywy są gorsze. Blade Runner to przy nich bajeczka dla dzieci.
Napisz o tym książkę Gizmi. Może będzie hicior w kategorii fantastyka. Zarobisz kasę i nie będziesz już musiał nigdy pracować.
A akurat wszystkie efekty wprowadzenia BDP, o których słyszałem, są pozytywne - na pewno nie "chore". Np. miasta, które oferują taki w zamian za osiedlenie się? Wszystkim to wyszło tylko na dobre. Bo kto chce ładne ciuchy, dobre jedzenie, wychodzenie na miasto, jakąkolwiek elektronikę, mieszkanie w jakiejś sensownej lokalizacji - pracować musi i tak.
To słyszałeś widocznie tylko to co chciałeś, jak każdy ideologiczny zboczeniec.
Otóż większość tego co opisałeś to teoria, a tak naprawdę fantazje i pominąłeś ważną kwestię. Tam gdzie testowano takie rozwiązania okazało się, że ludziom, którzy dostają kasę za nic, zwyczajnie odechciewa się pracować. Jeśli pracowali za podobne wynagrodzenie to zamiast podwojonej pensji woleli nie pracować. Pracując godzinowo, woleli po prostu pracować mniej o tę kwotę którą otrzymali. Dla mnie to dziwne, ale większość ludzi ma takie priorytety. I długofalowe konsekwencje byłyby tragiczne, bo co się stanie z gospodarką Państwa w którym ludzie nie muszą pracować? Do tego (to już teoretyzowanie) kolejne pokolenia wychowają się już zupełnie w klimacie gdzie nie trzeba pracować, więc gdy to za przeproszeniem pierdolnie i jednak skończą się zasiłki dla wszystkich to mnóstwo ludzi będzie zupełnie nieprzystosowana do jakiejkolwiek pracy. To jest chore.
@selfslave Zresztą w ogóle nie wiem, na jakich ludzi w życiu trafiłeś, że piszesz o "darmozjadach".
Mieszkam w centrum. Ale nawet gdy nie mieszkałem to poznałem w życiu mnóstwo leniwych darmozjadów. Jest ich wszędzie pełno. To pasożyty.
To obrzydliwe, dehumanizujące i większość osób, co do których mógłbym się zbliżyć do takiego pogardliwego określenia raczej bym skojarzył z organizowaniem piramid finansowych, wciskaniem różnych "szwajcarskich" specyfików czy fejkowych umów starszym ludziom, skupowaniem nieruchomości za bezcen, sprzedażą kalendarzy przez sieć fejkowych kominiarzy albo inną "przedsiębiorczością". A z doświadczenia wiem, że tacy kombinatorzy są pierwsi do gadania o darmozjadach.
To dojebałeś longshotem
:D:D Może się tym zajmę skoro mam psychologiczne predyspozycje w postaci używania określenia "darmozjady"
:D:D Nie wiem jeszcze czy będę okradał starszych ludzi, czy stworzę piramidę finansową (może to jakoś połączyć?!), ale jak wymyślę i zrobię to dam Ci znać jak mi poszło :*
Po prostu miałem na myśli osoby, które uśmiechnięte piją sobie piwko od rana za pieniążki z zasiłku, gdy ja jadę do pracy. Pasożyty.
Ale są jeszcze gorsi od nich. Tacy co lubią dyktować innym na co powinny zostać wydane zarobione przez nich pieniądze. Ale na nich aż brakuje mi określenia.