Odpowiem smutno i krótko: nastroje emigracyjne już we mnie zaczęły kiełkować jakiś czas temu. Zjechałem bardzo dużo świata i moje zapędy poznawcze zostały zaspokojne dawno temu, więc nie miałem specjalnych ciągot na zachód zwłaszcza, że tutaj sobie radzę sobie przyzwoicie (kalkulator Razem uznaje, że niedługo mogę zacząć wykupywać inne kraje), ale jednak coś tam kiełkuje... Nie pomagają rekruterzy, którzy nawet szeregowemu inżynierowi oferują po prostu cuda łącznie z ogarnięciem całych przenosin.
Ten wszechobecny kwik i świnie na przedzie demonstracji zwiastują duże zmiany. A jakie to będą zmiany, to jeszcze nie wiemy.
Z robieniem transparentów wstrzymam się do czasu aż zaczną pojawiać się jakieś KONKRETY.
Wiemy, że każde kolejne kontrowersyjne posunięcie obecnego rządu będzie owocowało jeszcze większym kociokwikiem i prawdopodobnie wcześniejszymi wyborami. Oby tylko nie zaowocowało zrobieniem nam demokracji przez USA.
Jeśli z tego wszystkiego nie wyniknie nic pozytywnego to cóż... i tak mnie korciło, żeby się zawijać.