1. Po cholerę chcesz grać takie trudne rzeczy, skoro WIESZ że na ten moment jesteś na to za słaby? Weź łatwiejszy repertuar na tapetę, a jeśli uparłeś się na pasaże to nie ćwicz od razu pięciu na raz, tylko JEDEN, aż Ci wejdzie w krew. A potem w innym układzie. I w następnym. Potem dopiero zaczynasz je łączyć ze sobą, a potem-jeśli nadal Cię to kręci, nie wiedzieć czemu- grasz takie rzeczy jak chcesz grać teraz. Ale po drodze pewnie Ci przejdzie
2. IDŹ na lekcje. Na 3,4, 7. Albo na 20. Ile będziesz czuł że potrzebujesz. Wystarczająca ilość jest wtedy, gdy nie zastanawiasz się co masz robić z gitarą żeby się rozwinąć. Dobrego nauczyciela rozpoznasz po tym, że po powrocie z lekcji z wypiekami na twarzy siadasz do ćwiczeń które Ci pokazał i ryjesz je kilka godzin. Bez frustracji. To ma być przyjemne.
3. Nieustannie szukaj inspiracji. Słuchaj dużo różnej muzyki. Bo teraz masz kompleks jakiegoś pasażyku - to posłuchaj sobie Joe Passa albo Pata Martino. Jak to jest grać rzeczy bardziej skomplikowane rytmicznie i harmonicznie w dodatku improwizując. Na żywo. A potem posłuchaj muzyki, w której gitara pełni jeszcze inną rolę, nie wiem - Paolo Nutini na przykład, ciekawe granie z minimalistyczną gitarą. Albo William Fitzsimmons. Albo Gojira. Albo Portishead. Świat na pasażyku sprzed 30 lat się nie kończy. A na gitarze można zagrać parę dźwięków - jeśli zrobisz to naprawdę dobrze, to efekt będzie niejednokrotnie fajniejszy niż kolejny koleś któremu całe życie gdzieś się spieszy
Rozwiń horyzonty muzyczne przede wszystkim!
4.Czas spędzony z muzyką to czas, który ma Ci dawać twórczą satysfakcję. Jeśli czujesz frustrację, odłóż instrument aż się za nim po prostu stęsknisz. Z takim nastawieniem zwojujesz więcej
5.Jeśli się nie nagrywasz, a chcesz poćwiczyć - wyłącz komputer, telefon czy co tam jeszcze Cię rozprasza.