Łomatko - poruszyliście z 500 tematów od mojej ostatniej wypowiedzi i na niektóre chętnie bym się pokłócił :-) No, może kilka rzucę:
- Na sustain ma przede wszystkim wpływ SZTYWNOŚĆ! Należy ją rozpatrywać w kategoriach: sztywność gryfu (jak twarde gatunki drewna, jaka klejonka lub jej brak, jaki układ słojów, jak odchylona główka) ; sztywność połaczenia gryfu z korpusem (może być i bolt-on, ale gryf ma być wciśnięty w korpus tak, że śruby to formalność) ; sztywność drewna w korpusie; sztywność zamocowanie mostka (stąd tremola i FR wypadają gorzej, bo wahliwe połączenie mostek decha mimo wszystko trochę tłumi). Wyobraźcie sobie gitarę choć raz jako łuk i struny jako cięciwę. Co się stanie kiedy łuk jest miękki? Co się stanie, kiedy do jednego końca łuku przywiążemy duży ciężar? Co się stanie gdy jedna z końcówek łuku jest bardzo elastyczna albo łuk składa się z 2 połówek niepewnie połączonych? Trochę wyobraźni i pewne wnioski nasuną sie same...
- Siodełko ma wpływ na brzmienie nie tylko na pustych strunach (choć na pustych to oczywiście lepiej słychać). Istotna jest bowiem (oprócz innych walorów w stylu "poślizgowość") jego masa, przenoszenie drgań, itp... Twarde materiały (mosiądz) odrobinkę uwypuklają wysokie częstotliwości, miększe (kość, grafit) te niższe. Ale to niuanse, większość ludzi słyszy tylko to, że na pustych strunach mosiądz dzwoni a grafit nie :-)
- BFR jest pod pewnym względem ciekawy w konstrukcji i coś podobnego chciałbym stestować. Kusi mnie po prostu zrobienie klasycznego strato, ale z gryfem sięgającym aż pod pickup mostkowy. Połaczenie bolt-on ukryte by było pod pickguardem (śruby pomiędzy pickupami walnięte od góry). Druga rzecz to częściowo wydrążony korpus. Wydaje mi się, że rozwiązanie z komorami "rezonansowymi" jest słabsze niż to co robi Warmoth ("żeberkowane" frezowanie wewnątrz korpusu). Robiłem i takie i takie korpusy i jak narazie wrażenia przemawiają za tymi "żeberkami". Może to dlatego, że korpus wydrążony w "komory" traci trochę na sztywności? Nie jestem pewien...
W każdym bądź razie - większość dyskusji nad sprzętem jest pałowaniem się bez najmniejszego zrozumienia u odbiorców. Moim zdaniem słuszne jest rozgraniczenie gitar na te do grania live i te do studia. Do grania koncertów sprawdzają się rozwiązania "pancerne", proste i dosadne. Do studia już niekoniecznie - niuanse są pożądane, bo coś czego instrument nie produkuje sam z siebie w nagraniu sie napewno nie pojawi :-)