Znalazłem ostatnio w końcu chwilę na obejrzenie "Atlasu Chmur". Film jest zajebiście niespójny, część wątków jest typowym wypełniaczem, niezmierzającym do żadnej konkretnej konkluzji, pozostałe w ułomny sposób próbują mierzyć się z problemami, które ludzkość miała, ma i mieć będzie bo ludzie są ludźmi... Ma się wrażenie, że wraz z jądrami Larrego (teraz już Lany), rodzeństwo Wachowskich straciło większość swojej mocy twórczej.