Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).
No ale co ma znajomość teorii do tego? Opisujesz podejścia do tworzenia muzyki, które mogą być wspólnym mianownikiem profesora Teorii Muzyki jak i nastoletniego zbuntowanego punkowca.
Za to proszę spójrz na to troszkę z innej strony: większość z nas uczy się na podstawie tego, co znajdzie w internecie - a w internecie przeważnie można znaleźć tylko chujowe opalcowania do gamy durowej i pentatoniki - ja doskonale rozumiem, że taka osoba może się wielce oburzyć, że chce grać te parę dźwięków poza pentatoniką
ale takie szczątkowe informacje to ciężko jest nazwać teorią muzyki... jak się zanurkuje głębiej to dostajesz do dyspozycji cały gryf i możesz w 100%
świadomie korzystać z każdego dźwięku a nie szukać dźwięków na przypał i mówić, że gra się "na czuja". Modulacje, zmiany rodzajów tonacji, koncept prowadzenia głosów. - to na prawdę dużo klapek w głowie otwiera - ale rzecz jasna muzyki za człowieka nie napisze.
Edit:
Inna sprawa jeśli kogoś interesuje tylko np metalowa gra rytmiczna na gitarze - wtedy z całym sercem odradzę poznawanie tego wszystkiego ,bo po prostu szkoda czasu.
Ja gram na skrzypcach, gitarze, klawiszach(kiedyś) i bynajmniej nie tylko metal
i uważam, że bardzo wiele mi to otworzyło w głowie swego czasu