Mnie wkurwia, że ludzie jedzenie nie szanują. Stoję sobie na przystanku, na autobus czekam, patrzę, z kosza wystaje prawie cały bochen chleba. Zapakowany w papierową torbę, więc nawet jak komuś upadł, to nie widzę wytłumaczenia dla takiego stanu rzeczy. Zresztą, ciągle się natykam na jakieś mocno niedojedzone żarcie położone gdzieś koło/na śmietnikach/ławkach/parapetach (aż chyba przestanę kupować i zacznę zbierać
). Noż kurwa. Nie cierpię takiego bezsensownego marnotrawstwa. Tym bardziej, że ciągle wkoło słyszę "jakie to jedzenie jest drogie".