Autor Wątek: Co was ostatnio zszokowało?  (Przeczytany 1397755 razy)

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
Cytuj
Z czwartej: dokładnie wszyscy znajomi około mojego wieku, którzy kiedyś popalali, etc. i którym porodziły się dzieci - latają teraz z dzieciakami po psychologach i/albo lekarzach. A to ADHD, a to Asperger, a to wada rozwojowa. Nie chciałbym własnym dzieciakom (i w sumie sobie) takiego czegoś świadomie fundować, dla odrobiny funu. Albo w drugą stronę: ktoś ma problemy u dziecka i jak zapytasz wprost - no były kiedyś dragi. Kumpel, który się na mnie chyba obraził napisał do mnie 3 tyg. temu maila po 4 latach przerwy, żeby mi tylko powiedzieć, że leczenie obu synków tak działa na niego i żonę, że oboje jadą na antydepresantach.

Bat, zgoda, ale zapomniałeś dodać, że jest to Twoje, niczym nie poparte widzimisię. Wg mnie popełniasz błąd dowolnej korelacji. Równie dobrze można napisać, że dzieci mają problemy emocjonalno-psychiczne z racji zniknięcia Tik-Taka z tv i myślę, że to twierdzenie będzie trafniejsze.
Według mnie istnieją o wiele bardziej przemawiające przesłanki, a są to m.in:
1. DRASTYCZNA zmiana stylu życia w Polsce przez ostatnie 30 lat.
2. Co się wiąże z pkt.1 - o wiele większy dostęp do wszelkich mediów mających bezpośredni wpływ na psychikę dziecka - niekontrolowany szum informacyjny i generalnie zmasowany atak sensoryczny na system nerwowy ludzi.
3. Postęp i specjalizacja nauki ze szczególnym uwzględnieniem medycyny, psychiatrii, psychologii itp. Co się z tym wiąże - całkiem jeszcze niedawno, dziecko z mądrze brzmiącą dolegliwością nazywano "głupim, opóźnionym, zamkniętym w sobie, ciężko kapującym, nierozgarniętym" itd. Nie zamierzam sobie z tego dworować, ale choć było to z gruntu obraźliwe i podłe, jednak nie stwarzało złudzeń ani rodzicom, ani dziecku. If ju noł łot aj min.
4. Nikt na dobrą sprawę nie wie jaki wpływ na nasz organizm mają np. konserwanty zawarte w jedzeniu, ilość metali ciężkich, fluoru etc w wodzie i z milion innych czynników.
5. Czy ktoś słyszał o jakichś szeroko nagłośnionych badaniach na temat wpływu pól magnetycznych na organizm? Owszem, wiadomo, że to nie działa przyjaźnie, w najlepszym przypadku, ale nikt mi nie wmówi, że napierdalająca 24/h komórka, albo router, których częstotliwość jest porównywalna do kuchenki mikrofalowej nie posiada żadnego na nas wpływu. A jaki ma na rozwijający się płód, mutacje DNA etc, etc?
6. Twoja teoria miałaby szersze podstawy, gdyby dotyczyła wyłącznie ludzi zażywających jakieś substancje "narkotyczne". A ilu Twoich znajomych zrobiło sobie dziecko po pijaku, albo waliło regularnie wódę 4x w tygodniu w pierwszych tygodniach ciąży? Raczej nikt się do tego nie przyzna, ale sam sobie odpowiedz.
7. No i ostatnia sprawa - dragi są ludzkości znane i stosowane odkąd zeszliśmy z drzewa, a nawet wcześniej. Miś koala lubi sobie walnąć trochę eukaliptusa, bo oprócz skompkikowanych reakcji fizjologicznych, które są mu potrzebne do życia, po prostu - lubi się najebać.
Powstała kiedyś nawet o tym piosenka, której tekst pozwolę sobie zacytować i tym optymistycznym akcentem zakończyć ten mój przydługi post:

Żyje sobie w dalekiej Australii
mały misio o nazwie koali,
Bardzo dobrze powodzi tam mu się,
żyje wciąż na eukaliptusie.
Zjada liście w ogromnych ilościach
i cieplutko robi mu się w kościach,
Bo w tych liściach eukaliptusowych
jest zawarty sok alkoholowy.

Więc koala od narodzin aż do zgonu
nieustannie jest pod wpływem samogonu.
Eukaliptus delikatny wprost nieznośnie
nigdzie indziej na świecie nie rośnie.
I dlatego w żadnych zoologach
nie zobaczysz koali za boga.
Bo gdy miś eukaliptusa nie zżera,
to trzeźwieje, smutnieje i umiera.

Ja tym nie mniej wciąż ufam i wierzę,
że tu u nas wyżyłoby to zwierzę.
Można by je rozmnożyć po lasach,
dać każdemu do łapki pół basa.
W drugą łapkę dać kawałek
śledzia i by sobie tak na sośnie siedział.
Bo koala to polski niedźwiadek
do Australii trafił przez przypadek.

Przyjedź misiu, do nas przyjedź, przestań wzdychać,
tu się znajdzie dla ciebie zagrycha,
Tu się znajdzie i piwko i seta,
jakaś fucha i jakiś półetat.
Dużo kumpli, mało obowiązków,
parę złotych na składki w związku.
Co rok wczasy, a na starość renta
- niech się koala po Australii nie pęta.

Niech nie gania po dżungli koala
i paskudnych liści nie wtranżala.
Niech przybierze nazwisko stateczne
- nie Kowalski, Koalski - powiedzmy,
I niech kwitnie od Tatr aż do Gdańska
koalicja polsko - koalańska.
Inni może z małpy powstali,
a Polak powstał z koali.