które brzmią i zachowują się często lepiej niż ich prawdziwe odpowiedniki
Czy zastanowiliście się przez chwilę nad logiką tego zdania? Kiedyś, będąc pod urokiem takich urządzeń, sam wygłaszałem podobne idiotyzmy, za co mi teraz wstyd i przepraszam.
modelowany "feel" lampowy
"Feel", tudzież Pectus lampowy polega m.in. na tym, że jak się zajebie w struny, to zdziera tatuaże razem z przedziałkiem. W przypadku Fractala, jak i Elevena, nie mówiąc o innych tego typu wynalazkach, zjawisko nie chce występować, choćby tysiąc atletów zjadło tysiąc kotletów. Bez histerii więc, co jednak nie podważa prawdziwości stwierdzenia, że np. Fractal, to najwierniejszy wzorcom ampsim, jaki udało się skonstruować.
Smutny jest natomiast fakt, ze wyszedł już "nowy lepszy" fraktal, który brzmi, robi, świeci "zdecydowanie lepiej" od pierwszego wypustu,a w dodatku jest bardziej ekofrjendli. A za siedem miesięcy wyjdzie lepszy od lepszego
A potem będziemy targać rackowego Power Maca z przyjaznym interfejsem w postaci wyświetlacza LCD i piętnastoma gałkami w obudowie. I o to chodzi i o to chodzi - $$$.
Podobna histeria była już udziałem wielu muzyków w latach osiemdziesiątych i efekt jest taki, że nie da się tego słuchać, bo każdy zamiast pieca miał racka z preampami, końcówkami, chorusami itp stuffem. Na szczęście Nirvana, Guns'n'Roses, Mudhoney, Soundgarden etc. poderżnęli temu trendowi gardło, co nastąpi również za moment. A poza tym muszę sobie chwilowo kupić Axe FX Ultra