Padło tu nazwisko Smitha. Obejrzałem onegdaj jego chyba dwa, albo trzy dzieła. Nożesz ja pierdolę: "Operacja Koza" to przy tych tanich, wulgarnych, gównianych gniotach "Ben Hur". Kto takie gówno promuje i się tym zachwyca - nie mam pojęcia. Nie należę do osób, które trudno rozśmieszyć, ale jak oglądałem z kumplem "clerks" (dobrze piszę?), to nie wiedziałem co z oczami z żenady zrobić. I jeszcze te jakieś dwa pajace: jeden gruby niemowa, drugi chudy z nadczynnością. No co za legendarny duet komiczny, baki rwać. Pawlacz u mojej starej by lepiej zagrał tych dwóch i to na raz. Trzeba mieć niedorozwój płata czołowego, żeby tego chuja oglądac. Dziękuja.
Może napiszcie w końcu co warto obejrzeć?