grając na weselach :D
ostatnio rozmawiałem z kilkoma znajomymi , którzy grają koncerty lub wydali jakieś płytki . Jest jedna wielka lipa . Albo dokładasz ze swojej kasy albo liżesz dupsko za każdym razem i może ci pomogą !!!
Nie wiem jak wygląda sprawa w muzyce niemetalowej .
Akurat tych , których znam grają mocniejszą lub słabszą odmianę szatana :D
Ja mogę tylko powiedzieć, że ludzie ze znanych black metalowych kapel (nie będę wymieniał nazw) pracują w supermarketach itp.
Nie ma czegoś takiego jak "znana black metalowa kapela". Moooooże poza jednym Burzum które lubi nawet moja hipstersko-klubowa kuzynka.Bardzo luźno rozumiejąc Black Metal i nie wnikając w rozdrobnienia i mieszanki gatunków podług długości włosów wokalisty, w kolejności losowej: Dimmu Borgir, Mayhem, Ulver, Emperor, Immortal, Satyricon, Behemoth, Bathory, Marduk, Cradle of Filth i jeszcze sporo by się znalazło. Są znane, każdy kto się choćby kiedyś zainteresował metalem co najmniej słyszał o większości z nich, a nawet i nie tylko interesujący się metalem - potrafiły być w dzień puszczane w dzień nawet w polskim MTV albo 4fun itp.
zaraz się okaże, że Tosin Abasi albo Keith Merrow to celebryci ;)
gorzej wydawnictwem - promocją, dystrybucją itp ;)To też raczej nie problem. O ile na prawdę jest się dobrą kapelą(a nie grajkami, którzy wyżej srają i głowę mają) i ma głowę na karku.
Młodzież... Tak to marudzą, że nie ma jak, nie ma gdzie, a jak jest sympatyczny człowiek, który ma dostęp do studia nagrań z systemem PT HD, to żaden mi dziewczyny nie przyślę z czekoladkami...
A i nie dziwcie się, że nikt nie chce puszczać black metalu w radiu. Przecież tego nikt(pomijając odsetek słuchaczy) nie chce słuchać.Co do Black Metalu to może i racja, ale rozejrzyj się wokół - ale najlepiej nie po ulicy, a portalach społecznościowych.
Są radia, choćby Trójka, które gówna patykiem nie tykają.
Tak, tych drugich jest więcej. Wystarczy wyjść na ulicę, podsłuchać w autobusie co ludzie słuchają, czy choćby zwrócić uwagę na ich ogólną prezencję.W poprzednim poście opisałem jak to właśnie moje obserwacje wskazują na coś dokładnie odwrotnego, wbrew temu stereotypowi... Zwłaszcza jeśli chodzi o prezencję!
Poza tym rynek jest jaki jest. 90% społeczeństwa chce słuchac disco polo i nic z tym nie zrobisz.Kurwa, ja nie wiem, czy ja mam kurwa farta do ludzi, czy co? Nie znam ANI JEDNEJ osoby lubiącej dico-polo... Nawet o takiej nie słyszałem.
Bo z definicji masz znimi utrudniony kontakt. Ja handlowałem na Stadnionie 10-lecia to stary, to był jakis jebany koszmar :)Poza tym rynek jest jaki jest. 90% społeczeństwa chce słuchac disco polo i nic z tym nie zrobisz.Kurwa, ja nie wiem, czy ja mam kurwa farta do ludzi, czy co? Nie znam ANI JEDNEJ osoby lubiącej dico-polo... Nawet o takiej nie słyszałem.
Po pierwsze: trzeba rozdzielic rozgłośnie publiczne czyli ogólne Polskie Radio i rozgłosnie komercyjne. W Radio BIS np kiedyś o 14.00 słyszałem "Closed Eyes Visuals" Meshuggah, choć fakt, po tej akcji prowadzący Mariusz Filar został wezwany na dywanik do dyrektora. Suskces Tides From Nebula rozpoczął się od Trójki, więc nie pierdolta mi tu, że się nie da. Za chwilę zresztą będą puszczać OS na antenie Radia Łódź.
Ale ja mam nie tylko znajomych wśród "metali", chodziłem do szkół, chodzę na studia i z innych miejsc też znam ludzi z bardzo różnych środowisk...Bo z definicji masz znimi utrudniony kontakt. Ja handlowałem na Stadnionie 10-lecia to stary, to był jakis jebany koszmar :)Poza tym rynek jest jaki jest. 90% społeczeństwa chce słuchac disco polo i nic z tym nie zrobisz.Kurwa, ja nie wiem, czy ja mam kurwa farta do ludzi, czy co? Nie znam ANI JEDNEJ osoby lubiącej dico-polo... Nawet o takiej nie słyszałem.
a wręcz należy promować uczciwe i odpowiedzialne piractwo, które prowadzi do późniejszego wywalania kasy na to, co polubiło się dzięki nie autoryzowanej dystrybucji :)W bogatej części świata rzeczywiście tak jest że człowiek ściąga plik mp3 żeby nie kupować kota w worku , a po przesłuchaniu decyduje czy kupić czy nie . Mało tego ,jak ktoś idzie na imprezę to specjalnie kupuje nową płytę tak jak u nas kupuje się np alkohol , co ciekawsze te płyty zostają przeważnie gospodarzowi imprezy . U nas płyta co by nie mówić jest sporym wydatkiem zwłaszcza dla kogoś kto ma kieszonkowe , a poza tym tak jak napisałeś ludzie mają inne potrzeby i priorytety.
Ale ja mam nie tylko znajomych wśród "metali", chodziłem do szkół, chodzę na studia i z innych miejsc też znam ludzi z bardzo różnych środowisk...Podałes dwa słowa klucze - szkoła, studia. Skoro studia to zakładam, że nie zawodówka? W dalszym ciagu twierdzę, że po prostu obracasz się w konkretnym środowisku.
O ile jeszcze ze studiami mógłbym się zgodzić, to publiczne, dresiarskie szkoły?Ale ja mam nie tylko znajomych wśród "metali", chodziłem do szkół, chodzę na studia i z innych miejsc też znam ludzi z bardzo różnych środowisk...Podałes dwa słowa klucze - szkoła, studia. Skoro studia to zakładam, że nie zawodówka? W dalszym ciagu twierdzę, że po prostu obracasz się w konkretnym środowisku.
Ale na pewno nie rano, gdzie ludzie zwykle potrzebują prostego grania żeby mózg powoli rozhulać a nie od kopa, bo niektórzy by zawału dostali jakby o 6:00 Cannibal Corpsa puścili :)Ja na pobudkę właśnie sobie puszczam jak największego kopa, żeby mnie nie usypiało :D
Ale na pewno nie rano, gdzie ludzie zwykle potrzebują prostego grania żeby mózg powoli rozhulać a nie od kopa, bo niektórzy by zawału dostali jakby o 6:00 Cannibal Corpsa puścili :)Ja na pobudkę właśnie sobie puszczam jak największego kopa, żeby mnie nie usypiało :D
I dlatego napierdalają pół litra kawy?Ale na pewno nie rano, gdzie ludzie zwykle potrzebują prostego grania żeby mózg powoli rozhulać a nie od kopa, bo niektórzy by zawału dostali jakby o 6:00 Cannibal Corpsa puścili :)Ja na pobudkę właśnie sobie puszczam jak największego kopa, żeby mnie nie usypiało :D
Ja też :D Ale z tego co zauważyłem, ludzie po 40stce wolą się rozbudzać stopniowo :D
BTW. szkoda że nie ma analogowych stricie metalowych stacji. Na pewno jakby się taka pojawiła, była by w środowisku popularna i miała by swoich wiernych fanów.
BTW. szkoda że nie ma analogowych stricie metalowych stacji. Na pewno jakby się taka pojawiła, była by w środowisku popularna i miała by swoich wiernych fanów.
Ta muzyka przeżyła swoje apogeum pod koniec lat 80 i na początku 90 teraz co by nie mówić jest dosyć niszowa , więc z czego taka stacja by żyła skoro wszystkie komercyjne utrzymują się z reklam .
A powiedzcie mi chłopaki , jak zapatrujecie sie na kwestię "Wspierania się na wzajem przez kapele"? Czy to trochę nie jest tak, że niby scena powinna sie wspierac , zespoły polecać i promować się na wzajem , a tak na prawdę każdy sobie ch.ja skrobie?
Ja proponuję zrobić sevenstringowy festiwal i pokazać temu naszemu rynkowi jak się nakurwia.
z tym festiwalem to nie jest głupi pomysł:) Jak sa kapele chetne do wspólnego grania to my chetnie zajebiemy :).....
Koncerty organizowałem nie raz, festival też .
Może to kwestia pomysłowości , wytrwałości wiary w sukces , Behemot tez zapierdalał kupę lat żeby po 15 latach tyry zacząc istniec na rynku.. P.O.D Podobnie wybili sie po 15 latach istnienia.
z tym festiwalem to nie jest głupi pomysł:) Jak sa kapele chetne do wspólnego grania to my chetnie zajebiemy :).....
Czy juz powinniśmy sie zacząć bać ? .... o kable ?.... :D
Co do kupowania płyt. Średnia krajowa w polsce pozwala na zapłatę rachunków i kupowanie oryginalnych czipsów czy pepsi :) Na dysku mam ponad 5k piosenek. Liczmy, że płyta CD kosztująca załóżmy 30zł ma ok. 18 piosenek (+/- 4, zależy jakiej są długości). Policz sobie ile kafli trzeba by było na muzykę samą wyjebać :) Do tego zmieniać tyle płyt nawet mając zmieniarkę mieszczącą 10 albumów...Jakby tak było to ani ja, ani różni moi koledzy nie sprzedawali by płyt na koncertach. A jednak one schodzą i to całkiem ładnie. Więc to nie jest do końca prawdą. Fakt, mam trochę lewej muzy na kompie. Ale mam też ponad 500 cdeków z oryginałami, tyle, że naprawdę rzadziej je kupuję. A co do argumentu wymiany płyt - no kurwa, proszę Cię...
Co do kupowania przez net np. FLACów to się nie orientuje, bo nie miałem z tym styczności. Ale dla statystycznego polaka lepiej wejść na itunes, zapłacić i pobrać, czy wejść na torrenty i pobrać? :)
Bandit112 - nie chce rzucac epitetami wiec sie ogranicze do powiedzenia, ze wg Ciebie brak pieniedzy usprawiedliwa kradziez.
Jak wszyscy w mlodym pokoleniu tak bede myslec to sie boje co bedzie za pare lat.
Z tego co się orientuję ceny płyt na iTunes to cena płyty na CD... Do tego zyskujemy upośledzoną jakość mp3. Może google music coś zmieni.
Wszyscy psioczą na wytwórnie że nie płacą, i nie promują, i w ogóle nic nie chcą robić, a w praktyce mało kto w ogóle kupuje płyty i zasila ich swoimi pieniędzmi. Jest na to miliard wytłumaczeń: że dostępność żadna, że płyty drogie bo labele sobie narzucają wysokie marże, że ściąganie z netu to nie piractwo (autentycznie słyszę takie opinie od ludzi!), i tak dalej i tak dalej. Koniec końców w takim cwaniackim kraju jak Polandia wytwórnie ograniczyły się do wydawania tego, co w ogóle jest w stanie się sprzedać, bo nie stać ich na prowadzenie ambitnych oddziałów do których musieliby dokładać pieniądze. Zamknięte kółko.
Oczywiście wytwórnie mają też swoje za uszami, będąc częścią kompletnie pojebanego układu wytwórnie-radia komercyjne, gdzie nic nie trzyma się kupy: radio puszcza muzę, której ludzie nie chcieliby słuchać, ale wytwórnie taką muzę wydają dlatego, że puszczają ją radia. W radiach komercyjnych najważniejsze są badania popularności, czyli puszczasz potencjalnym słuchaczom po 30s wybranego utworu, i oni wybierają że git, albo do dupy. Puść sobie 30 sekund dowolnej piosenki Obscure Sphinx, ciekawe czy ci się spodoba. Dolicz jeszcze "festiwale muzyczne", typu TopTrendy, Eurowizja czy Opole, gdzie bardziej zwraca się uwagę na tancerzy wokół wokalistki niż na to, żeby grać na żywo. To generalnie miks wielu niesprzyjających warunków, zaczynając od braku podstawowej edukacji muzycznej w szkołach, przez niezamożność społeczeństwa, a kończąc na narodowej skłonności Polaków, którzy wolą gorszy towar za darmo niż dobry za odpowiednią cenę.
W obliczu YouTube, Rapidshare i torrentów to nie będzie się ani trochę poprawiać. Majorsi mogli zareagować od razu i stworzyć możliwość kupowania przez net, ale dział księgowości uznał, że się nie opłaca otwierać iTunes (albo czegokolwiek porównywalnego) dla polaczków, bo i tak wszyscy będą ściągać za darmo. Od pierwszego poważnego pierdolnięcia w internetowe piractwo minęła dekada - w 2002 amerykański ZAiKS, czyli RIAA zamknęło z hukiem Audiogalaxy, i zaczęło ciągać użytkowników po sądach wymierzając im kosmiczne kary finansowe. W tym czasie w PL wyrosło pokolenie, które ma we krwi okradanie twórców i nie ma nawet przebłysku, że to nie w porządku. Przecież dla waszych kumpli ściąganie muzy z netu jest naturalne jak sranie (o zgrozo, dla was może też) . Tymczasem dział księgowości stwierdza, że się opłaca, więc otwiera iTunes w Polsce, ale dziwnym trafem nikt tam nic nie kupuje.
Żyjemy w przejebanych czasach w których nikt nie ogarnia jak finansować internetowe media, także albo trzeba zacisnąć zęby i dokładać do interesu, albo wystawić sprzęt na allegro i pójść na politechnikę. Budowanie mostów w tym kraju to dobry interes, granie rokenrola nie.
Na szczęście droga na świat jest otwarta - mamy przecież internet! (captain obvious.jpg)
bla bla bla, bla bla bla, bla bla
o zgrozo
Przykład: Adele 21 - iTunes 40 zł, Empik - 59,99 zł. Tyle samo?Spoko rekinie, jak chcesz kupić jedną piosenkę Adele 21 to kupuj... Ot, po prostu nie wróżę iTunes sukcesów w Polsce, skoro oferuje ceny europejskie. Osobiście lubię kupować całe płyty, a w iTunes prócz wygody niewiele zyskuję.
Chcę jedną piosenkę - iTunes 4 zł, Empik - się nie da!
A jak słucham tego biadolenia na 256kbps, to szlag mnie trafia... Ludzie, czy Wy wszyscy macie w domu wyjebane systemy odsłuchowe?! A może rozpoznajecie słabą jakość na waszych wewnątrzusznych słuchawkach dodawanych gratis do mp3? Jestem przekonany, że na tym forum, biorąc pod uwagę zamiłowanie do napierdlalania, jakieś 60% osób ma uszkodzenie słuchu w stopniu co najmniej lekkim nawet o tym nie wiedząc, ale jak muzy słuchać, to tylko flac :facepalm: Zróbcie sobie ślepe testy i przekonajcie się, czy rzeczywiście słyszycie różnice.
Podsumowanie: Kurwa, chcesz się delektować muzą dobrej jakości - kup płytę i nie pieprz o cenie.
Co sądze o piractwie już napisałem wcześniej - to zależy, czy na piraceniu się kończy, czy też mimo to się finansowo autorów jakoś wesprze.
Ale określanie piractwa jako kradzieży (własności intelektualnej) to trochę abstrakcja - jak komuś ukradnę np samochód, to ja go będę miał, a właściciel nie.
Natomiast jak nieautoryzowanie skopiuję muzę autora, to on jej nie traci. Co najwyżej możnaby to porównać do nie zapłacenia za wykonaną usługę... Ale wtedy ktoś traci czas/energię/itp, a kupując muzykę nie kupuje się usługi, czasu itp, a produkt (bo usługą byłby gig). Produktu autor mimo wszystko nie traci przy spiraceniu. Kupując muzę kupuję gotową kopię, a robiąc kolejną kopię samemu nie kradnę tej wcześniej istniejącej. Sam sobie dokonałem usługi, sam sobie zorganizowałem zasoby (np pustą CD) do jej dokonania. Tak samo mógłbym wziąć kartkę i skserować jakiś drogi obraz, sytuacja analogiczna, a jednak nikt się czegoś takiego nie czepia (w miażdżącej większości przypadków).
Piractwo to osobna kategoria.
Z tego co napisales, wynika ze jedyna forma okradzeni artysty jest kradziez oryginalnych sladow ze studia lub master plyty.Mnie chodziło to, żeby nie zrównywać piractwa z kradzieżą, bo to są zupełnie osobne zjawiska. Nie popieram piractwa na zasadzie "ściągnę i mam w dupie", bo to nie jest uczciwe w kwestii czysto moralnej (a moralność, jak wiadomo, jest względna) - jeśli doceniasz czyjąś twórczość, to wesprzyj tego kogoś, aby wiedział, że ma dla kogo, że jest warto, że jest sens, żeby chciał. Sam, na ile mam możliwości, staram się kupować oryginalne albumy z muzyką, zwłaszcza jeśli chodzi o polskie kapele, staram się używać oryginalnego softu - zwłaszcza tego, który najbardziej cenię. Ale bezmyślne nazywanie pirata złodziejem też zasługuje na epitet. Argumentować już nie będę, bo dużo na ten temat napisałem wcześniej, jeśli nie czujesz różnicy to nie pomogę.
Imo tez zaslugujesz na epitet ale go nie uzyje bo znowu dostane pajaca.
Litości.
Mnie chodziło to, żeby nie zrównywać piractwa z kradzieżą
Zadanie z treścią:Idąc tym tokiem myślenia wracamy do:
Kradniesz płytę ze sklepu, który jest upoważniony przez wytwórnię, do sprzedania tobie mojej płyty. Potem ściągasz tą samą płytę z rapidshare, który nie jest upoważniony do udostępnienia jej Tobie.
Zad. 1:
Opisz czy w którymś z przypadków ja (jako wykonawca) otrzymuję jakieś pieniądze za płyty, które nagrywam?
Zadanie na szóstkę:
Ile lat jeszcze pożyją muzycy, których produkcje są nagminnie nielegalnie rozpowszechniane, i co za tym idzie, nie otrzymują zapłaty za swoją pracę? Czy rozróżniają ludzi, którzy okradają ich w sklepach od ludzi, którzy okradają ich w internecie?
Do wygrania mandarynka!
Pomyśl tylko, że równie dobrze chujami i złodziejami można nazywać tych, którzy kupują i sprzedają używane kopie z softem, muzyką, czymkolwiek (w sumie to nawet i fizyczny towar! np używane gitary, oj to forum to siedlisko zła (z perspektywy ich producentów)!), bo wtedy osoba sprzedająca odzyskuje przynajmniej część kasy, czyli cały czas wcześniejszego korzystania z nich był (co najmniej częściowo) darmo (a jeśli jeszcze na tym zarabia, to już w ogóle!), a osoba kupująca swoimi pieniędzmi w żaden sposób nie wspiera twórcy/producenta itp. Ale za to kupiony oryginał, czyli uczciwie bo nie pirat, ani nie skradzione (w dosłownym sensie wyniesione ze sklepu)!Czyli kupując COKOLWIEK, co nie jest nówką-funkiel od autoryzowanego dystrybutora nie przynosi twórcy/producentowi żadnych zysków, czyli jest kradzieżą.
Litości.
Pomyśl tylko, że równie dobrze chujami i złodziejami można nazywać tych, którzy kupują i sprzedają używane kopie z softem, muzyką, czymkolwiek (w sumie to nawet i fizyczny towar! np używane gitary, oj to forum to siedlisko zła (z perspektywy ich producentów)!), bo wtedy bla bla bla bla.
piractwo (...) to jest coś bardziej złożonego i ma też swoje pozytywne strony (jak np darmowa promocja w o wiele szerzym gronie odbiorców i stymulacja szybszego rozwoju i różnorodności kulturowej).
Wolisz, żeby wciąż albumy przynosiły straty (bo jak pisałem wcześniej - jak ktoś nie ma kasy to i tak nie kupi, natomiast większość piratów jak ma możliwość to i tak stara się z czasem kupić oryginał) oraz też nikt nie przychodził na koncerty ani żadną inną drogą nie przynosił kasy, bo nie zna i nie będzie sobie głowy zawracał?piractwo (...) to jest coś bardziej złożonego i ma też swoje pozytywne strony (jak np darmowa promocja w o wiele szerzym gronie odbiorców i stymulacja szybszego rozwoju i różnorodności kulturowej).
Chuj mnie to obchodzi, jak nie mam co do gara włożyć.
także albo trzeba zacisnąć zęby i dokładać do interesu, albo wystawić sprzęt na allegro i pójść na politechnikę. Budowanie mostów w tym kraju to dobry interes, granie rokenrola nie.
piractwo (...) to jest coś bardziej złożonego i ma też swoje pozytywne strony (jak np darmowa promocja w o wiele szerzym gronie odbiorców i stymulacja szybszego rozwoju i różnorodności kulturowej).
Chuj mnie to obchodzi, jak nie mam co do gara włożyć.
...(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2F0.asset.soup.io%2Fasset%2F2724%2F6480_405d.gif&hash=76e6e737ccac1bfefc9fa485bc784180fbb37c62)
Ale co z tym rynkiem muzycznym w końcu? Bo piątą stronę czytam i bym się dowiedział w końcu czegoś :D
Co sądze o piractwie już napisałem wcześniej - to zależy, czy na piraceniu się kończy, czy też mimo to się finansowo autorów jakoś wesprze.
Ale określanie piractwa jako kradzieży (własności intelektualnej) to trochę abstrakcja - jak komuś ukradnę np samochód, to ja go będę miał, a właściciel nie.
Natomiast jak nieautoryzowanie skopiuję muzę autora, to on jej nie traci. Co najwyżej możnaby to porównać do nie zapłacenia za wykonaną usługę... Ale wtedy ktoś traci czas/energię/itp, a kupując muzykę nie kupuje się usługi, czasu itp, a produkt (bo usługą byłby gig). Produktu autor mimo wszystko nie traci przy spiraceniu. (...)
Piractwo to osobna kategoria.
W rzeczywistości zaś jest tak, że od kilkunastu lat ceny biletów na koncerty grup niezależnych wahają się między 15 a 25 złotych,
CytujW rzeczywistości zaś jest tak, że od kilkunastu lat ceny biletów na koncerty grup niezależnych wahają się między 15 a 25 złotych,
Chyba żyję w innej Polsce. Kto zapłaci więcej niż 10 zł za koncert Turlających Dropsów za Szumowin Wielkich supportowanych przez Kroczące Rajtuzy z Zaprzepaścia ;)
A tak ogólnie to nic nowego. Kto trochę pograł, to powie to samo :]