Trochę mam już dosyć ciężkich potworów z niewykorzystywalnym
i 100 watami, 4 kanałami, dziesiątkami pstryczków i innych zbędnych dupereli. Po długich godzinach przemyśleń stwierdziłem, że 2 kanały, wspólna korekcja i 30-50watt w zupełności mi wystarczą. Egnater poleciał do Rzeszowa więc zaczęły się poszukiwania, długo nie trwały bo akurat kumpel idąc za modą kupił CAA od100 (którego dzisiaj miałem okazję potestować ale nie o tym). Jako, że nie stać go na dwa boutique (
) musiał sprzedać cornforda, nie zastanawiając się długo wziąłem maleństwo na testy do siebie.
Podłączyłem malutką mese stiletto 2x12 odpaliłem i się zorientowałem, że nie ma żadnego switcha do zmiany kanałów WTF? Nie pozostało nic innego jak wykorzystać jeden ze switchy Ls-16. Odpalam ponownie i jest ok, na pierwszy ogień poszedł kanał Vintage. Gain do połowy działania daje nam piękny okrągły brytyjsko brzmiący czysty (czyli to co lubię). Skręcam treble i mam jazzowy sound strata no i pasuje
gain na maksa i mamy coś w stylu przesterowanego plexi. Dosyć gruby sound fajny na bluesowe solówki, pokręciłem trochę korekcją i wykręciłem typowy drive lat 70 zajebista sprawa w sumie. Gałką w gitarze sobie robimy czysty i to taki jak po skręceniu gainu we wzmaku. Egnater przy rozkręconym gainie na 3 kanale i skręconym volume w gitarze dawał czysty ale lekko zamulony (w sumie we wszystkich wzmakach jakie miałem tak było), tu nie ma o czymś takim mowy.
Kanał modern, gain na 1/10 i mamy czysty, hmm znowu czysty? no ale inny bardziej modern, gałka na 3/10 i jest piękny krancz. Dwie godziny impro bluesowe na nim grałem aż się rodzinka wkurwiła
Około 5/10 robi się fajnie rockowo przy 8/10 zrobiłem dropp C i się prawie posrałem, że takie maleństwo ma taką moc. Daje niesamowicie otwarty sound, nie za bardzo mogę porównać do VHT bo są zupełnie inne ale VHT jest bardzo skupiony a Cornford ma jakby stereo w tym brzmieniu. Niesamowita przestrzeń bije a charakterek myślę, że niejednemu z was by się spodobał.
Niestety wzmacniacz posiada w ch... dziwną (dla mnie przynajmniej) konstrukcję. Pętla jest szeregowa (to tak żeby mi potem ktoś nie gadał), każdy kanał ma swój master i kurde niestety każdy z tych masterów działa też na pętle. Tak więc jak sobie gram na preampie VHT to w zależności od kanału we wzmaku mam inną głośność. Trochę bez sens choć może ma to jakieś uzasadnienie gdy gramy tylko na Cornfordzie i efektach ale jakie nie wiem. Kolejna sprawa która jest totalnie nie zrozumiała dla mnie, w pętli mam bramkę i działa, tnie ale słyszę coś syczy, skręcam gain nie syczy. Nosz kurwa jak to działa, że gain jest za bramką? po pętli jest gain czy o chuj to chodzi wie ktoś? No i jak ktoś wie to czemu to służy?
Mimo wszystko brzmienie, dynamika, reakcja na artykulację są w nim tak zajebiste, że sobie go zostawiam. Standardowo nie pokuszę się o stwierdzenie, że ma dożywocie pewnie za pół roku wyląduję na giełdzie ale puki co jestem zauroczony.
ps. jest to pierwszy wzmak który ograłem przed zakupem, z ciekawostek jeszcze ma nr seryjny HC0040
No i co ważne jest to kolejny mało popularny model jaki posiadam, strasznie nie lubię grać na tym co większość