"Zeszłej nocy śnił mi się Andrzej Grabowski. Przechadzał się ze znajomymi (w snach to się wie!) w moim rodzinnym mieście Lidzbarku Warmińskim. Ja szedłem za nim i poznałem go po głosie. Przyspieszyłem kroku i poklepałem go po ramieniu, a gdy się odwrócił, ja się uśmiechnąłem.
- Panie, kurwa! Co pan! - krzyknął Grabowski.
- Ja, ja chciałem się przywitać - odpowiedziałem.
- To witaj i wypierdalaj pan - skwitował.
- Czemu? - zdziwiłem się.
- Bo przez pana, kurwa, Polska jest jaka jest! Ot co...
Zadzwonił budzik i zebrałem się do pracy."