Witam, z pół roku temu ktoś wrzucał w tym temacie pewien kawałek. Chodzi o polski zespół, w którego skład wchodził pianista (okularki), basista (chyba jazzbass), i dwóch trębaczy, z czego jeden drugiemu wpierdalał się w solo. Solówki grali wszyscy po kolei, motyw przewodni podrzucał gościu na pianienie. Jazzowy kwartet, koncert z jakiegoś klubu, chyba ponad 8 minut. Wydaję mi się, że w nazwie mieli kropki, w stylu B.R.O. czy O.S.T.R i coś-tam quartet.
p.s. Nie, wyszukiwarka nic nie znalazła. Przez 6 pieprzonych lat jeszcze nigdy mi nie pomogła. Za każdym razem przypierdala się o coś, a to o za krótkie wyrazy, a to o nie dość specyficzne zapytanie, albo za mało kurwa słów, albo za dużo, albo chuj wie co jej się jeszcze nie podoba. Widać, że kobieta.