Praca na zmiany - bywa. Brak płatnych nadgodzin - rozumiem, że przynajmniej do odebrania? To jeszcze do przeżycia, ale dyżur mnie rozwalił. Masz siedzieć w biurze i nic nie musisz robić, ale za to Ci nie płacą. Oooo kurwinox... A mają tam pralkę, kuchnię, czy TV, żebyś mógł robić rzeczy, które normalnie robisz w czasie, za który nikt Ci nie płaci?
U mnie jak czasami niektóre osoby były typowane do dyżuru, to musiały mieć kompa w domu, być w stanie coś zrobić od 8-16, jeśli będzie taka potrzeba, ale była jakaś stawka za całe te 8 godzin przynajmniej.
Na "pocieszenie" dodam, że mój czas pracy też jest ruchomy - od listopada rusza się o pół godziny-godzinę w obie strony na raz...
Ale w końcu, po ponad pół roku mojej orki, jest rekrutacja na nową osobę do działu, więc może sytuacja znormalnieje.
E: a kilka dni temu moja dziewczyna poruszyła temat, że może by tak pomyśleć o emigracji? Kurcze, jak na lokalne warunki mamy niezłe etaty, ale jak pomyśleć, jaką kasę mają ludzie w tych samych firmach, na tych samych stanowiskach w Niemczech, czy w Austrii...