@theremin - w tym samym słowniku języka polskiego PWN nie ma alternatywnych znaczeń takich słów jak "pasztet" czy "kaszalot" (specjalnie sprawdziłem), żeby trzymać się rzeczy niezbyt urodziwych
Czyli co, coś nie istnieje bo "literatura fachowa" tego nie podaje? Zresztą celowo użyłem tego samego paszkwila, który znalazł się we wspomnianym. Bo wiele osób używa tego słowa w znaczeniu:
(1.2) slang. osoba (zazwyczaj płci żeńskiej) rzecz o wątpliwej urodzie Natomiast właśnie o to mi chodzi, twój post idealnie oddaję to, co się tu wyrabia. Teraz daję spoiler, bo jeszcze kogoś oczka rozbolą od nadmiaru tekstu:
Spoiler Nie tylko mnie to dotyczy, ale niech inni sobie radzą z tym sami - nieważne co napiszę (ba, nie muszę nic pisać, wystarczy że wkleję mema / obrazek / łotewer), zaraz się znajdzie jakiś dopierdalator. Bo tak. Bo wstał nie tą nogą, bo mu baba nie dała, bo w normalnym życiu trzech zdań składnie nie powie - ale "o, jest Jeż na forum, to mu dojebiemy"! Tłumaczyłem pisiont razy że nie mam zamiaru całkowicie odchodzić z forum. Jak widzę było to z założenia bez sensu, bo i tak większość potraktowała mój temat jako "attentionwhoryzm", albo po prostu pierdolenie o szopenie. Ale z drugiej strony może to i dobrze że tak się stało, bo kilka osób o których myślałem że są złośliwymi kutasami, potwierdziło ostatecznie swój kutasizm, natomiast z kilku innych (dość niespodziewanie dla mnie) wyszedł kutasizm skrywany. Cóż, bywa, będę o tę wiedzę mądrzejszy na przyszłość. Teraz też mógłbym się spierać, kłócić o trzecie dno czyichś wypowiedzi, albo (o zgrozo!) prowadzić dyskusję na argumenty. Ale zrobię coś, co w życiu realnym stosuję już od dawna - mianowicie jak idę sobie ulicą i jakiś kundel na mnie ujada zza siatki, to 1. nie będę z nim dyskutował, bo nie zrozumie, 2. z kopa mu nie pociągnę, bo siatka, właściciel kundla i takie tam, więc 3. ignoruję i idę sobie dalej. Za trzy kroki zapomnę że istnieje. A w sumie niech sobie poszczeka, gardło zedrze, a może w zacietrzewieniu jeszcze zajebie łbem w w/w siatkę? Poza tym, to jest temat "co nas w życiu cieszy", więc
Cieszy mnie, że:
- wreszcie spędziłem weekend siedząc własną dupą we własnym mieszkaniu, na własnym łóżku z własną Żoną
A nie (co było ostatnio smutną normą) szurając w/w dupą po brudnej podłodze jakiejś pierdolonej budowy na drugim końcu kraju,
- nieco (a nawet bardzo) z przypadku kupiłem sobie gitarę. Do tego totalnie nie taką, jaką planowałem, od nie-tego kształtu po nie-tę speckę. Aha, i forumowi znafcy orzekli po trzech zdjęciach (z komórki) i linku do katalogu (błędnym
) że to kupa. Ich strata, ja zaryzykowałem i okazało się, że zrobiłem najlepszy w kategorii cena/jakość zakup od lat
- nawet dyżurne wkurwy w postaci np. samochodów postanowiły wziąć sobie wolne, i cieszy mnie że wszystko dookoła w zasadzie jest okej
- a przy okazji, Żona Moja zmieniła ostatnio lekarza specjalistę (specjalizację chwilowo pominę, bo to nieistotne) na (jak się okazało) sporo lepszego niż poprzedni. Jest znacznie bliżej, szybciej, dokładniej i w ogóle lepiej. A do tego lekarz jest specjalizacji podwójnej, więc za jedną wizytą załatwia dwie sprawy,
O, i to mnie cieszy. Taki jestem Jeż Zjeżony i mam relaks
O taki: