Ile Ci wyszło i jak liczyłeś?
Ok, idzie to tak:
Przedsiębiorstwo wydaje na zatrudnienie pracownika X. Odejmując od tego zusy srusy, podatki dochodowe i inne szity zostaje nam jakieś 59% X, czyli to, co dostaje do ręki pracownik zatrudniony na umowę o pracę.
Teraz, jeżeli przyjąć perspektywę pracownika oraz to, że (z niewyjaśnionych przyczyn) jest on odpowiedzialny za płacenie składek po stronie pracodawcy mamy relację brutto
brutto do netto +69%.
Natomiast co by się stało, gdyby przedsiębiorstwo nie zatrudniłoby tego człowieka? Otóż trzeba by było zapłacić podatek od tych przychodów. Zakładam, że większość przedsiębiorstw korzysta z dobrodziejstw podatku liniowego 19%, więc z kwoty X zostaje 81%.
81% / 59% = 1.37, czyli 137%.
Bilans tego, co idzie do skarbu państwa w obu tych sytuacjach to 37%.
Pracownik dostaje do ręki 72% tego, co zostałoby w kieszeni pracodawcy, gdyby ten pierwszy nie był zatrudniony.A jak te mityczne 69% odczyta człowiek niezaznajomiony z tematem? Że państwo "zabiera" 69% jego pensji i gdyby nie podatki, to by nie zabierało.