Wiem, że to żaden powód do śmiechu, ale te roztopione klawisze wyglądają kosmicznie
A z innej beczki - mam od jakiegoś czasu 5-strunowy bas na stanie. I teraz, w porównaniu do 4ki na której wcześniej sobie pogrywałem:
- ma więcej strun (ORLY?
) więc i zamotać jest się łatwiej,
- ma szerszy gryf (ORLY? pt 2
) z mniej wygodnym profilem (bardziej U zamiast C),
- ma dłuższą skalę - 34 vs 30", więc i odległość między progami jest większa,
- jest sporo cięższy i ogólnie mniej poręczny (np. większy i grubszy korpus),
- sposób trzymana basu, umiejscowienie markerów i ich kolor powodują, że ledwo je widać (lub nie widać wcale) jak się gra na stojąco,
- ma wyżej ustawioną akcję strun, bo niżej już brzęczy,
Więc w sumie niemal same wady. A mimo tego to, co wychodzi spod moich koślawych paluchów jest LEPSZE. Gram na nim dokładniej, punktualniej, szybciej, mimo że teoretycznie (i w sumie praktycznie też) jest to trudniejsze manualnie. Łodefak?