Zszokowało mnie jak taksiarze potrafią chujać na kaskie. Czad.
Sytuacja z dzisiejszej nocy - wracałem z koncertu na rynku w Krakowie. Pytam taksiarza, czy za 20zł dojedziemy - "Tak, za 20 z małym hakiem". No to zapakowałem gitary, jedziemy, wszystko ok, aż tu nagle na moich oczach bezczelnie i bez krępacji koleś wdusił jakiś przycisk na liczniku i nagle taryfa zmieniła się z ~4zł za km na 1zł za 100m

Nie mogłem pozostać obojętny i wszedłem z szanownym panem w polemikę

Poleciało trochę epitetów, taksiarz zaczął się pokrętnie tłumaczyć, finalnie dojechaliśmy ze stanem licznika przekraczającym 40zł. Zapłaciłem 20. W chuja się robić nie dam.