A to, że pijany ojciec czy wkurwiony sąsiad sięgnie po broń, to odpowiedzą jak za morderstwo z premedytacją, czyli w tym kraju od 25 lat w górę. Większość z nas jest chyba świadoma swoich działań oraz ich konsekwencji.
Może nawet dostać dożywocie, ale co z tego skoro kogoś zabił? Wyzywając się pasem czy kablem czyni fizycznie mniejsze zło. Kwestii psychicznej nie ma co rozpatrywac, bo bicie jest wielka skazą na psychice, ale porównujemy tu życie vs śmierć. Szczerze? Wolałbym chyba byc ofiarą bicia i nieumiejąc sobie z tym poradzić samemu zadecydować czy skoczyć z mostu czy nie, niż żeby ktoś decydował o tym za mnie. Tak czy inaczej mam większe szanse bo w ogóle jakieś mam.
Ludzie w ekstremalnej większości przypadków, którzy nie przeszli specjalistycznego szkolenia (czyt. pranie mózgu w wojsku, policji itp.) nie będą w stanie pociągnąć za spust jak już dostaną broń do ręki z poleceniem odstrzelenia człowieka. W dużej części przypadków człowiek nie będzie w stanie pociągnąć za spust celując w człowieka, który w znaczeniu szeroko rozumianym wyrządził mu jakąś krzywdę. Taka jest prawda. Przeszedłem szkolenie wojskowe i to wszystko nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Myślę, że stwierdzenie o ekstremalnej większości przypadków jest sporym nadużyciem z Twojej strony. To oczywiste że mierzysz innych swoją miarą (byłeś, widziałeś i nie było łatwo), ale umysłów jest tyle ile ludzi. Nie wiesz jak zachowała by się większość dostając nowa możliwość. Czy by z niej skorzystała? Wolę się jednak nie przekonywać. Nie zapominaj że czasy się zmieniają, młodzież (i dzieci, głównie dzieci) dzięki dostępowi do internetu znacznie się znieczula, wskaźnik przestępstw chociażby na tle seksualnym rośnie odwrotnie proporcjonalnie do wieku owych przestępców. Nie mam powodów żeby przypuszczać że dostęp do broni nie otworzy kolejnej furtki. Jak byłem gówniarzem to bawiłem się w wojnę ganiajac z patykiem i krzycząc pif paf. Troche później (jak już wyrosłem z tego typu zabaw) weszły pistolety na takie małe kulki. Nie wiem jakie masz doświadczenia ze swojej okolicy, ale nie raz ktoś solidnie oberwał taka kulką i nie raz było to zadawanie bólu z premedytacją, zapewne z czystej ciekawości. Dlaczego? Bo można było.
Drugą sprawą o jakiej zapominacie jest fakt, że legalne posiadanie broni oraz jej legalne użycie może być tylko w celu samoobrony.
Już teraz jest problem z nakresleniem granicy obrony koniecznej. Dlaczego uwazasz, że posiadanie broni uzasadni w konkretnych przypadkach uzycie broni? Oczywiście jest wtedy taka możliwość, że druga strona nie będzie w stanie już zeznawać. Ale kto udowodni ze to nie Ty byłes oprawcą a nieżywa osoba poszkodowanym?
Zapominacie o jednej rzeczy, że 'bezbronny' będzie miał takie samo prawo do posiadania broni jak 'napastnik'. W tym monecie wszyscy są równi.
(...)
Z bronią jak z narkotykami - ten kto chce mieć dostęp i tak go ma (i nie jest to żadna wiedza tajemna, bo to wszystko jest chociażby w internecie czy na ulicy), więc po co robic to jeszcze z błogosławieństwem ogółu?
Abym mógł się legalnie bronić, gdy ktoś na ulicy celuje we mnie i żąda np. portfela i telefonu. Po to to wszystko.
Załóżmy zatem, że przestepca, czyli ten zły, posiada pistolet i jest gotowy go użyc. Jesli napada Cię teraz to Ci pogrozi, zabierze portfel, zegarek, telefon, Ty nie będizesz zgrywał chojraka bo to on dyktuje warunki. To teraz załóżmy że jest możliwość posiadania broni. Napadający ma świadomość i musi założyć że masz pistolet, czyli nie jestes bezbronny. Mało tego, on nie tylko tyle że moze stracić możliwość okradnięcia Cię - on może nawet oberwać/zginąć. Zgodnie z powyższym wyjaśnij mi, dlaczego miałby próbować Cię obrabować w starym stylu a nie od razu Cię postrzelić żebyś był bezbronny? Bo o to chodzi - przesuwa się granica bezbronności. Dawniej byłeś bezbronny (wykluczam tu przypadki posiadania noża czy znajomość jakiejś sztuki walki, bo to pojedyncze przypadki albo zwyczajnie nieskuteczne na napastnika z bronią) kiedy on w Ciebie celował z broni. Z dostępem do broni (i posiadając ją) jesteś bezbronny dopiero jak jesteś postrzelony/rozbrojony/martwy.
I znów wolę stracić telefon i pieniądze niż życie. Lubię życie.