Mój stary dobry znajomy. Zawsze pogodny, pozytywnie nastawiony, po prostu w porządku koleś. Do tego chłop jak dąb, okaz zdrowia i witalności. W ciągu kilku miesięcy z herkulesa stał się wrakiem człowieka. Wykryto u niego nowotwór. Jest tak wykończony że nie mogą mu podać chemii. Do tego jego ojciec też walczy z rakiem już od 2 lat. Smuci mnie to, szokuje i wkurwia. Trzeba cieszyć się życiem, a nie narzekać na jakieś mało istotne pierdoły. No i trzeba regularnie się badać.