takie drobne ogolne przemyslenia.
zasilacz powinno sie dobierac do kostek. niby wiadomo.
zasilacz powinnien miec trafo. impulsowki odpadaja.
jesli idzie o trafo - toroid. mniejszy rozmiar i waga pozwoli aby zasilacz na rozbudowany pedalboard nie wygladal jak ENIAC. albo T-Rex. jeden chuj. oba przedpotopowe i oba duze. wielkie. ogromne

poza tym - transformator mozna przeciazyc. poki sie nie zjara to wytrzyma.
zasilacz MUSI byc stabilizowany. i tu pojawia sie kilka kwesti:
- stabilizator musi dostac 3V wiecej conajmniej aby pracowal poprawnie. a wiec transformator nie moze byc za chuja dobierany na styk.
- zwlaszcza ze jak przyjedziesz gdzies na wioske grac sztuke to raczej patrzysz, ktora by tu po wystepie poobracac, a nie latasz i sprawdzasz napiecia w gniazdach w budze zwanej klubem

(spadek napiecia w sieci przeklada sie na spadek napiecia na trafie - stad ^^).
- wydajnosc zasilacza zalezy od najslabszego elementu. jesli trafo wytrzyma 2A pod pelnym obciazeniem (per exemplum) a popularne 7809 uzyte jako stabilizator 1A - to wiadomo. zwlaszcza jesli stabilizator pracuje bez radiatora.
no. jak ktos przebrnie przez ten belkot (zdrowie panonowie!) to moze mu sie cos przyda
