Witam. Ostatnia sytuacja zmusiła mnie do kupna zasilacza do efektów gitarowych lepszego niż mój Warwickowy RP NT1 dzięki któremu wzmacniacz szumiał gdy tylko wetknąłem do prądu zasilacz - nie podłączałem go nawet do żadnej kostki. Przejrzałem ofertę wielu producentów, najbardziej chyba zachęcił mnie Tomanek, jednak zaintrygowała mnie różnica w cenie pomiędzy zasilaczami z transformatorem kształtkowym i transformatorem toroidalnym. Na wikipedii czytamy, że transformator toroidalny w stosunku do transformatorów kształtowych ma mniejsze straty w rdzeniu, małą reaktancję rozproszenia jak również mniejszy poziom hałasu. Zdecydowałem wtedy, że wykonam samodzielnie taki zasilacz. Kompilując swoją wiedzę z projektami zaczerpniętymi z internetu zaprojektowałem swój układ. Plan był prosty - jedna sekcja, 4 wyjścia 9V, 1500mA.
Następnie zamówiłem transformator toroidalny 230V/12V 50VA (trochę za duży, ale YOLO) i starałem się dopasować go do jednej z obudow dostępnych w internecie.
Wybór padł na plastikowa puszkę 120x80mm.
Pasuje idealnie :3 Teraz przyszedł czas na resztę części. Zamówiłem wszystkie pierdoły, wytrawiłem płytkę, i zacząłem montować wszystko do kupy.
Po złozeniu do kupy wszystkiego prezentuje się to w środku mniej więcej tak:
Z zewnątrz:
Generalnie nie zrobiłem jeszcze otworu na diodę (świeci na razie w środku).
Kosztorys:
Puszka 8zł
Przewody zasilające, gniazda 5,5/2,1, gniazdo AC IEC, bezpiecznik 5x20 szybki 20szt. stabilizator, przełącznik, mostek prostowniczy - 25zł
Kondensatory, rezystor, przewód - 5zł
Transformator 30zł
Zamknąłem się więc w 70zł. Czy było warto? Myslę, że tak, nabrałem doświadczenia, no i ta duma że że jednak coś potrafię zrobić od początku do końca w mniej niż 3 lata (konkretnie 2 dni). Zasilacz działa, nie szumi, wszystko gra jak trzeba. Polecam!