Pozwólcie, że się trochę powymądrzam, na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji muzyków, którzy mają na koncie czasami po kilkaset sesji.
1. Zanim wejdziecie do studia - postarajcie się najpierw o nagranie pilota - bębny, bas jedna gitara, "rybka" wokalowa zarejestrowane w kanciapie, choćby na dyktafon - w zupełności wystarczą. Chodzi o pobieżne przedstawienie charakteru muzyki realizatorowi. Stwierdzenie: "Pan zrobi jak w metalice" nie wystarcza, bo nasze wyobrażenie o granej przez nas muzyce, czasami jest bardzo dalekie od efektu końcowego.
2. Przegrajcie sobie kawałki do nagrań w kanciapie BARDZO cicho. Wychodzą wtedy różne jaja, np. gracie F#, kiedy basman gra F. W studio nieszczęście gotowe.
3. Zabierzcie instrumenty, które znacie bardzo dobrze, gra się na nich wygodnie, umiecie z nich wydobyć odpowiedni sound. Nagrywanie na Flame'ie który się zna od lat, z reguły da o wiele lepsze rezultaty, niż pożyczanie PRS Santany, który kompletnie Wam nie leży. Jeśli macie naprawdę tragiczny instrument, starajcie się chociaż pograć materiał na pożyczonym sprzęcie kilka dni.
4. UMIEJĘTNOŚCI są WSZYSTKIM. Nie wierzcie w opowieści o "magicznych" gałkach. Shit in - shit out. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
5. Podstawowe przykazanie: "Nie będziesz miał śladów innych przed bębnem". Nigdy, przenigdy bębniarz nie zagra do Waszego groove'u tak, żebyście byli z tego zadowoleni. To on daje specyficzny puls i groove, do którego Wy musicie grać gitary. Odwrotna kolejność spowoduje nieprawdopodobną męczarnię i w efekcie kał. Inaczej numer będzie "pływał" zamiast się "kulać", będzie kwadratowy jak sam chuj.
6. Bębniarz będzie się chciał za wszelką cenę wykazać (dobrze). W tym celu przyniesie 4 centrale, 12 splashy, 7 czajn, 9 półkotłów i 3 krowie dzwonki i to wszystko rozstawi w studio (źle). Każcie mu zagrać konkretny numer i zobaczcie czego TAK NAPRAWDĘ używa (w co napierdala więcej niż raz podczas kawałka), poczem odkręćcie mu niepotrzebny złom grożąc mu przerażającymi sankcjami. Zapobiegniecie niezmiernemu wkurwowi realizatora, po drugie każdy doświadczony majster zrobi to samo - zaoszczędzicie kupę czasu i pieniędzy. W ten prosty sposób unikniecie zbędnych przydźwięków, zdudnień, przesłuchów, przypadkowych pierdolnięć w nieużywany sprzęt. Efekt w miksie - bezcenny.
7. Niestrojący bas rozjebie wam miks tak, że nikt na świecie nad nim nie zapanuje. Wszystko może nie stroić: gitary, wokal, klawisze (to ma nawet czasami swój urok) - byle nie bas.
8. Opowieści basistów, że konieczne jest na basie używanie strun innych niż H, E, ew. A (inaczej mówiąc trzech najgrubszych), można włożyć między bajki. W tym celu niezastąpione jest wytłumienie nieużywanych strun elastyczną zatyczką do uszu w okolicy pikapów, bądź spacyfikowanie ich elastyczną opaską (frotką, gumką) przy pierwszym progu. W życiu widziałem może 4 basmanów, którzy tego nie potrzebują (bo są tak dobrzy, ergo - tyle ćwiczą). Jeśli tego nie zrobicie, linia basu będzie wyglądała tak: dą, dą, dą, prhhrp, dą, dą brhhpp, dą, dą etc. Ponownie jak z bębnami - sytuacja nie do opanowania w miksie!
9. To samo dotyczy GITAR!!!! Ja swoją godność gitarzysty chowam do tej kieszonki na kostki w dżinsach i przy graniu rytmicznych, motorycznych rzeczy na 2-3 strunach, wsadzam se te jebane zatyczki. Wszyscy są hepi, szczególnie Pan Realizator. Chyba, że ktoś koniecznie chce mieć brud:) Albo niech się gorzej grać nauczy.
10. Śpiewak ma ZAKAZ spożywania piwa i napojów gazowanych. Śpiewak może przyjąć po 50 gram koniaku (tylko nie wódy, bo będzie fałszował!) przed rejestracją poszczególnych kawałków. W międzyczasie może przegryzać sobie suszonymi śliwkami, które jeśli dobrze przeżute bardzo dobrze nawilżają gardło.
11. Góra w gitarowym wzmaku, to wróg każdego realizatora, a także sensownego brzmienia (nie dotyczy ś.p. Dimebaga). Przed nagraniem wsadź ucho koło głośnika paczki i ponapierdalaj coś. Podoba się ten jazgot? Nie? To ściągnij cepie górę we wzmaku. Ufff, od razu lepiej.
12. Nie trzeba rozkręcać pieca na maxa. Pomieszczenie, w którym nagrywacie ma swoją wyporność i ponad pewną granicą głośności zaczną się dziać rzeczy magiczne, np porzygacie się z powodu chujowego soundu z monitorów. Mikrofon też ma ograniczoną zdolność przyjmowania hałasu na klatę, warto o tym pamiętać.
13. Strójcie się do jednego stroika, najlepiej tego, któremu ufa realizator. "Superczułe", przezajebiście cyniarskie stroiki podłogowe kiepsko się do tego nadają.
14. 4-5 tejków solówki w zupełności wystarczy. Jeśli to nie jest to, o co Wam chodzi - trzeba się było przyłożyć do ćwiczeń. DZIŚ NIE ZAGRACIE JUŻ TEGO LEPIEJ! Realizator, o ile mu choć trochę ufacie, powie Wam, który był najlepszy. Jeśli przez to nabawicie się wnętrostwa jąder - spróbujcie nazajutrz.
15. Nagrywajcie ślady w możliwie małej grupie ludzi. Ideał: wykonawca, realizator, producent. Reszta wypierdala na fajkę. Jak nie jarają, to niech się w końcu nauczą.
16. Powstrzymajcie się od złośliwych komentarzy na temat pracy realizatora, lub gry kolegów z zespołu. Choćbyście byli najlepszymi przyjaciółmi od 25 lat - nic nie działa bardziej destrukcyjnie na atmosferę podczas sesji. Jeśli realizator jest przypadkowy i macie PEWNOŚĆ, że coś spierdolił - zasugerujcie mu grzecznie, lecz merytorycznie lepsze rozwiązanie. To samo dotyczy członków zespołu.
17. Nie upierajcie się jak osły przy wykorzystaniu waszych "niezastąpionych" urządzeń, w momencie kiedy są ewidentnie niesprawne: szumią, brumią, pierdzą, brzęczą, nie stroją, dają chujowy sound. Chyba, że taka jest konwencja: gramy na pierdzącym stracie z brumiącym piecem, na kostce o cienkim soundzie - wtedy ok.
18. Jeśli zostały zachowane ELEMENTARNE prawidła pracy, wszelkie niedociągnięcia jak słaby sound, niska dynamika, fałsze, nieklarowny miks etc - to w 99.99% wina WASZYCH niskich umiejętności i doświadczenia. Pogódźcie się z tym, następnym razem będzie lepiej.
pozdrawiam