Uważaj, mądą, bo może nie tylko moja kobieta przegląda wpisy na forum.
Nie przegląda, a nawet jeśli - nie dbam o to.
@ Niedziak - już wiem, z kim śpię w Poznaniu.
Ull pisze:
Nie ma skutecznej diety, trzeba mniej wpierdalać po prostu. Przywiąż jej ciastko na patyku, ją do roweru, a ty masz darmowe jeżdżenie bez wysiłku
Ull:
Jeśli chcesz, żeby wzięła się za siebie idź z nią na zakupy (trochę poświęcenia), powiedz, że widziałeś coś super i przynieś jej rozmiar za małe z przekonaniem w głosie "byłem przekonany, że nosisz S!"
ewentualnie sprawdzony sposób Astona - oglądaj się za każdą inną na ulicy i poczekaj aż zacznie ją to wkurwiać, po miesiącu będzie widać rezultaty.
Ona nie je dużo, ale je gówniane rzeczy i się dziwi, że choruje non-stop. Bardziej mi chodzi o ćwiczenia, bo nie jest gruba, ale mogłaby śmiało wyglądać lepiej, gdyby trochę tłuszczu zgubiła. Ja zresztą też nie wyglądam idealnie, no ale ćwiczę trzy razy w tygodniu intensywnie, a codziennie dojeżdżam na uczelnię rowerem 14km, w tym jakieś 3km pod górkę, nie wspominając o dużo zdrowszych nawykach żywieniowych, którymi ona nie potrafi się ode mnie zarazić.
Na zakupy chodzimy bez problemów, ale jej rozmiar po siedmiu latach związku powinienem raczej znać
Takie teksty nic by nie dały oprócz irytacji i odbijania sobie na mnie. To samo z innymi dziewczynami - jeśli cokolwiek wspomnę, pokażę (na żywo, czy w necie) to się obrusza, że bardziej mi się inne kobiety podobają i że to tylko moja wina (to typ takiej, która nigdy się do własnej winy nie przyzna w tak "nieobiektywnych" sprawach).
Cóż, kocham ją, choć mieliśmy swoje dość poważne przejścia, i boli mnie, że marnuje sobie zdrowie. Kiedyś będzie matką moich dzieci, więc mi na tym zależy
Wygląd oczywiście też jest ważny, zwłaszcza, że ona jest świadoma tego, jak wygląda i przez to celowo nosi "worowate" ciuchy, nic, co by uwydatniało w jakiś sposób kobiece kształty.
A Ty Omlet się nie odzywaj, widziałem Twoją dziewczynę i jest nie dość, że ładna, to i zgrabna