Nie zgodzę się z obiegową opinią na temat "Niezniszczalnych" (co w ogóle mają kurwa niezniszczalni wspólnego z expendables, co, w moim skromnym mniemaniu znaczy raczej "spisani na straty", niemniej - jak rzadko - w tym przypadku tytuł pasuje jak ulał). Nikt chyba nie wybiera się na to do kina oczekując wielkiej moralno-egzystencjalnej rozkminy. Idziemy popatrzeć na wybuchy i ostry wpierdol, który wpuszczają Stallone, Statham, Lee i ci pozostali (lol).
Pragnę też zauważyć, że film traci wieeele na tłumaczeniu (tak jak to napomkniane przez Wuja "przyjszłem").
Mi z kolei pozostał w pamięci inny tekst (pozwolę sobie przytoczyć luźno z pamięci):
"Hałas deprymuje wrogów. Nikt nie oprze się sraniu po gaciach słysząc 250 pocisków na minutę."
A potem ta scena, ujęcie zza jakichś drzwi i wypadające kolejno mięso armatnie. I wiele więcej.
Generalnie, w mojej opinii, kupa śmiechu.
Z przymrużeniem oka 6, może nawet 7/10 (a co, że nie przelicytuję Wuja?).