Oj tak, z tego co pamiętam to "Piorun" jakoś wyróżniał się na plus w ówczesnym sezonie bajkowo-filmowym. Chociaż od czasu kina go nie widziałem, więc nie wypowiem się więcej
A z animacji, ale zupełnie innej:
TRIO Z BELLEVILLE To co mi chodzi(ło) po głowie po jego obejrzeniu to: groteska, przerysowanie, makabra, czarny jak anal szatana humor, wzruszenie, smutek, szok, piękno, ekscytacja... i chuj wi jeszcze ile sprzecznych często określeń.
W filmie właściwie nic się nie mówi, jest zrobiony mega karykaturalną kreską jawnie nawiązującą do filmów przedwojnia, muzyka też jest w podobnym stylu. Sama historia... pierdolnięta
ale typowej akcji właściwie tam nie ma, całość się tak wolno snuje.
Od razu zaznaczam - albo ten obraz się spodoba i zostanie na zawsze w głowie, albo go wyłączymy zdegustowani po 5 minutach. Dla mnie jeden z najbardziej satysfakcjonujących seansów ostatniego czasu.
Zapowiedź tego czego można się spodziewać:
A w ramach kolejnego rycia beretu mam zamiar się dobrać do tego filmu:
Ale nigdzie nie mogę znaleźć wersji z chociaż angielskimi napisami. Najlepsza byłaby polska, a wiem że taka istniała w czasach VHS bo wtedy się z tym obrazem zetknąłem pierwszy raz, ale to pewnie nierealne.