Chciałbym lekko wtrącić się w temacie Kurtełe Kombajne. Nirvana swoją najsłynniejszą płytę, zresztą drugą, wydała w 1991 roku. Paru z Was było jeszcze wtedy mamą i tatą. Ew. płynną masą
. Był wtedy na "Nevermind" taki szał, że tych płyt brakowało w sklepach, ludzie kupowali innym pod choinkę itp. I mówię o trendach ogólnoświatowych. Nie wydaje mie się, żeby od tamtej pory coś było takie świerze, szczere i porwało tylu ludzi. Analizowanie dziś i rozbiórka logiczna Nirvany to błąd logiczny. Jak analiza nieszkolonego głosu Hendixa czy Dylana - faceta, który śpiewa przez trąbkę
.
Zresztą zobaczcie, co to był za rok:
http://pl.wikipedia.org/wiki/1991_w_muzyceDobrze też trochę użyć scrolla w myszce
. Wtedy powstawało techno, grunge, nu metal, masa rzeczy się działa. Teraz mamy co? Randomowe zera, pedlaskie wokale i dubstep. Gratulacje
. Nie nawijam "pierdziel mode" tylko chciałbym przeżywać dziś taki wysyp zajebistości.