Mój stary Betonowy Harlej po 11 latach trzepania nogawek postanowił odjechać przez Route 66 do Valhalli. Dzielnie bronił się na tle konkurencji, niejednokrotnie sporo droższej. Co nie ukrywam, było dla mnie szokiem i niedowierzaniem. No ale któregoś tam razu przerzucając graty ograłem u kumpla "nowy" wypust Buzzarek i zaintrygowała mnie na tyle, że pożyczyłem na testy i stwierdziłem, że to chyba jest to. W tym momencie pragnę nadmienić, iż sam miałem wcześniej Buzzarkę. Była to bliższa lub dalsza kopia mesowej horyzontalki. Grała ona u mnie jakiś czas pierwsze skrzypce ale pozbyłem się głupi dla Marshalla 1936 bo ładniej pod DSLką wyglądał (oczywiście 1936 brzmiała jak kupa, nawet podobnie pachniała ale napis się zgadzał więc nie protestowałem). Potem w wirze zakupowym z Thomanna zamówiłem kultową już pakę Harley Benton 212 Vintage, która po prostu odstrzeliła Marshallowi dupę. Mało tego grał tak dobrze pod tymi wszystkimi Rectifierami, Pięć Jeden Pięć Zerami i całym zszataniałym towarzystwem, że nie widziałem sensu zmieniać. Tym bardziej, że przez jaskinię Zomba przewinęło się w tym czasie kilka topowych kabinetów. Nie mniej jednak ta Buzzarka kumpla pomieszała mi trochę szyki i postanowiłem se nabyć w końcu swoją (ale tylko dlatego, że na oleiksach trafiła się podobna). Troszkę miałem opór bo była dziurawa z jednej strony ale, że to zaleta odkryłem dopiero jak Engloid rykną na niej jak napalony Wół widzący Wołowinę. Zbierając szczenę z podłogi szybko wpiąłem Axefixa by zobaczyć czy cyfra będzie dalej śmierdzieć i się nie rozczarowałem - wali lepiej!
Wygląda to tak:
A tu z Engloidem:
A gra tak:
https://youtu.be/BuF9bblZNHo?si=2wM5rErYOsoIMsLShttps://youtu.be/OOqMb3Cybtk?si=t5MAQKPuJm3OhB7g