Cześć,
minęło trochę czasu i znów wychodzę z gitarowej jaskini na świat;-) Pogrywam sobie obecnie na Marshallu DSL1HR (kupiony od Sphincter'a - pozdrawiam) + Hesu 1x12 z Demonem.
Dodatkowo mam kilka kostek, w tym z 3 preampy (American Sound, AMT R1 i klon Hudson Broadcast) i Mooer Radar.
Radara używam późną porą w połączeniu z którymś z preampów i słuchawkami, ale nie jestem zadowolony z dźwięku (tzn. da się ustawić fajną barwę, możliwości jest sporo co do tego, ale sam dźwięk jest płaski i mało przestrzenny).
Marshall jest fajną platformą (dwa kanały, pętla, redukcja mocy do 0,1W) do grania, ale o ile jestem w stanie ukręcić jakieś fajne crunche (szczególnie z gitarami z singlami podoba mi się dźwięk), to z jakimiś mocniejszymi przesterami mam problem (i np. nie umiem nic ukręcić, żeby moja 7-mka na tym fajnie zabrzmiała, to może być też kwestia przeciętnych pickupów).
W głowie miesza mi też opinia (również z tego forum), że te małe lampy to nie najlepszy pomysł i różnica jest na minus w stosunku do dużych i nawet małe wzmacniacze z symulacjami gadają lepiej (choć wątpię, że reagują tak dobrze na artykulację).
Sprzętu teraz tyle, że w zasadzie trudno się na coś zdecydować i opcji też pełno:
- Mocniejsza głowa z Master volume, pytanie czy to w domu zagra lepiej niż DSL na podobnym poziomie dźwięku (minus, że w nocy nie pogram)
- Zmienić na wzmacniacz z symulacjami (jakaś Katana, Yamaha THR, Spark) - na plus uniwersalność, ale chyba jakość grania
- Kupić jakieś multi, a DSLa używać jako końcówkę mocy
- widziałem też różne ciekawe wzmacniacze "stomp"
Chcę uniknąć grania przy kompie i generalnie bardziej preferuję kręcenie gałkami niż wklepywanie parametrów.
Gram głównie jakieś bluesowe, rockowe, grungowe rzeczy i jakieś numetale od czasu do czasu (Deftones, Korn, Tool itp.).
Będę bardzo wdzięczny za jakieś wskazówki, co warto sprawdzić, a czego nie tykać. Budżet to coś koło 2000 tys., jakby było coś na prawdę spoko to da się naciągnąć.
Pozdrawiam.