MrJ - pociągnąłbym temat. Siedzą goście, przez 4,5 godziny musiałem słuchać drętwych opowieści o ich głupich bachorach, chorobach psów ich teściowej, obejrzeć 940 identycznie nudnych zdjęć ze śmierdzącego wielbłądem Egiptu, wysłuchać ze spokojem wstrząsających teorii o globalnym ociepleniu - słowem - wieczór i pół nocy zjebany na maksa. Wychodzą... Już-już są przy drzwiach - ona łapie za klamkę i zaczyna napierdalać paszczą. Mija 10 minut, drzwi na zewnątrz otwarte, na HBO zaczyna się Spartakus, ja stoję jak głupi chuj i się głupkowato uśmiecham. W końcu mówię, bo nie wytrzymałem - "Wchodzicie z powrotem, czy wypierdalacie, bo wolę gadać przy stole, a nie jak Kargul z Pawlakiem?" Zamknęła paszczę, "to się zdzwonimy" powiedziała i poszli w pizdu. Kuuurwa, skąd się takie coś bierze? Najważniejsze jednak, że się chyba obrazili, więc mam ich na kolejny rok z głowy.