Mnie niemiłosiernie wkurwia fakt, że uciąłem się w palec nożem, przy krojeniu ziemniorów. Prawdę mówiąc to uciąłem sobie malutką część czubka serdecznego palca, lewej ręki, a że tą ręką operuję na gryfie to nie mogę grać dopóki dziad się nie zagoi. Smaruje go jakimiś specjalnymi specyfikami, ale z tydzień bez wiosła muszę wysiedzieć. Jest to tym bardziej wkurwiające, że jestem w trakcie wymiany sprzętu i mogę sobie co najwyżej potrzymać nową gitarę. W takich chwilach, uświadamiam sobie, że gitarzysta powinien zajebiście, ale to zajebiście dbać o ręce - niech to będzie słowo na niedzielę, amen.