Nie popadajmy w skrajności. Jak facet lata za babą jak posłuszny pies to pewnie, że robi się to męczące.
A wy lubicie takie kobiety, co są na każde zawołanie, zawsze dostępne, usłużne, nie mają swojego zdania, ciągle się dopytują czy jest wam dobrze itp.? Pewnie, że to brzmi dobrze
Ale w rzeczywistości szybko robi się irytujące, bo człowiekowi brakuje oddechu, jakiejś przestrzeni własnej i rodzi się wrażenie, że żyjemy z jakimś robotem, który jest zupełnie od nas zależny. To, że ktoś źle się czuje w takim związku nie znaczy przecież, że chce zupełnie odwrotnej sytuacji, gdzie to on będzie uległy. Chodzi o to, żeby było normalnie, że są dwie niezależne osoby, które tworzą związek i naturalnie trochę się ścierają charaktery, a nie że albo parter nam usługuje albo nas napierdala.
Z taką uległą osobą to się nawet pokłócić nie można, a przecież każdy wie, że seks jest najlepszy po kłótni ;]