Sąsiedzi. Od jakiegoś czasu skutecznie utrudniają nam zycie pod pretekstem szczeknięć psa (3 szczeknięcia to za dużo w południe i już trzeba przychodzic i walic w drzwi albo nakurwiać w kaloryfer). Jak już wiadomo mam szczeniaka. Ma on dzisiaj dokładnie 5 miesięcy. No i jak przystało na 5-miesiecznego szczeniaka, wyrastają mu zęby, zstępuja jajka, ogólnie dojrzewa, więc dosyć bolesny okres dla psiaka. No i w związku z tym dojrzewaniem zdarza mu się szczeknąć. Sytuacja z dzisiaj - żona otworzyła parasol bo sprawdzała czy działa. Pies nie zna parasola wiec sie przestraszył i szczeknął 3 (słownie trzy) razy. Sąsiad z dołu nie wytrzymał tych szczeknięć bo zaczął czymś nakurwiac w rury od kaloryfera. Sytuacja z wczoraj - pies miał ciężki dzień, miał wizytę kontrolną u weterynarza, szczepienia, badania, chipowanie, tabletki i takie tam. Wieczorem po powrocie od weta (była jakoś 19) musiał odreagować i zaczął gwałcić ręcznik. Nie odbyło sie bez szczeknięć. Tym razem zareagowała sąsiadka z góry która pofatygowała sie na nasze piętro, powaliła w drzwi i krzyczała ze wezwie policję. To nam akurat wisi bo sami bylismy u dzielnicowego który stwierdził że dopóki szczekania nie ma po 22 to sąsiedzi mogą nam skoczyć a za nękanie to sami będą mieli problemy.
Geneza problemów z sąsiadami. Na początku napisałem że sąsiedzi sie przypierdalają pod pretekstem psa. Wszystko zaczęlo się dużo wcześniej, kiedy mieszkał w tym mieszkaniu poprzedni lokator. Po jego śmierci sąsiad z dołu chciał kupic to mieszkanie, ale my byliśmy szybsi, bo bylismy umówieni na odkupienie mieszkania jeszcze za życia poprzedniego lokatora, który miał się przeprowadzić do rodziny. Sąsiad z propozycją kupna mieszkania wyszedł na pogrzebie poprzedniego lokatora i wtedy się dowiedział że nie ma szans co go wkurwiło strasznie. No i teraz sie mści i utrudnia życie bo ma nadzieję że sie wyprowadzimy i odsprzedamy mieszkanie. Na szczescie to stary dziad, który zejdzie w przeciagu najblizszych 3 lat.
Z sasiadami z góry zaczeło się od tego że nas zalali dwukrotnie w przeciagu tygodnia. Nalegali żebysmy ze zgłoszeniem szkody poczekali do końca ich remontu czyli jeszcze ze dwa miesiące. A my nie chcieliśmy czekać, bo w umowie ubezpieczeniowej mamy zaznaczone że szkody musza być zgloszone w przeciągu 3 dni roboczych, i tak tez zrobiliśmy. Koles który nas zalał nie chcial dać swoich danych ubezpieczyciela, numeru polisy etc więc poszedłem do niego ze swoim ubezpieczycielem który wylożył mu co i jak i po wielkich kłótniach ściągnęli mu z ubezpieczenia zawrotną kwotę 280 zł.
Epilog.
Tak więc żyjemu sobie otoczeniu skurwielstwem z góry i dołu, sąsiedzi obok nie narzekają, inni na klatce schodowej nasmiewają się z tych, którzy nas się czepiają. Szkoda mi w tym wszystkim tylko psiaka, który nie wie co się dzieje kiedy ktos wali w drzwi albo tłucze w kaloryfer.
Na koniec, żeby był miły akcent wrzucam foty zbrodniarza: