A debeściakiem była Castlevania: Symphony Of The Night. Nawet sobie ostatnio ściągnąłem emulator PSXa i przeszedłem
ba! geniuszem było 200% gry w grze
na emu to teraz męczę Vagrant Story, które nie dokończyłem za psx'a i Silent Bomber - szkoda, że ta gra przeszła bokiem tak cicho, bo pomysł twórcy mieli świetny...
a co do save'ów - chyba nie powiecie, że jak ich nie było, to było lepiej, bo bardziej hardcore'owo?
mnie tam w takim np. diablo na psx'a wkurwiało to, że save gry ważył jakieś 13 z 15 możliwych bloków na karcie pamięci, a miałem tylko takie dwie 1mb
wtedy pamiętam, że historię przechodziłem w dzień-dwa ( konsola zostawiona na noc ), a zapisywałem tylko postać, której to save zajmował właściwy 1 blok, jak w większości innych gierek. albo co to było, jak się nie miało z początku nawet kasy na żadną memorkę - konsola potrafiła nawet 5 dób chodzić bez przerwy
HDki to jednak genialna sprawa
River Raid - kumacie to?
choć to nie moje czasy, to dziwnym trafem za dzieciaka miałem i atarynkę, to i River Raid się męczyło
chociaż to po połowie z jungle-czymś-tam ( co się po lianach skakało nad bagienkami
).