Tadeo, a pod domem, Grochów, Wiatraczna sama.
Mnie mama od dziecka uczyła że na Pragę się nie chodzi po zmroku, chyba że jest się prażaninem albo lubi zbierać wpierdol od czasu do czasu.
No tak, ale to północ. Ja tak oberwałem na południu, bo:
1. Nie szedłem do domu a stałem na rogu około 2.00 a.m. A stać musiałem, bo bym przeca kobiety samej nie zostawił w takim miejscu o takiej porze ( jak widać słusznie ).
2. Mieszkałem tam wtedy już ponad 4 lata, owszem, ale ogranicza się to do tego, że wychodzę i wchodzę do domu, kojarzą mnie więc tylko drechy z najbliższego sąsiedztwa, i Ci owszem nic mi nie robią ( tylko raz chcieli, żebym muzykę zciszał, bo jak przechodzą pod oknem moim to im przeszkadza
ale byli przy tym całkiem nawet uprzejmi, to przestałem napierdalać Meshuggą i Furią na pełny regulator
).
Poza tym, to się nie klasyfikuje jako "wpierdol", bo w praktyce nic a nic mi się nie stało, ten gość jakoś tak dziwnie kopnął, że teoretycznie powinienem leżeć zwinięty w kłębek półtora metra dalej, a przesunąłem się może ćwierć kroku w tył. Jak twierdzi mój kumpel karateka ( 10 lat skubany, 4 razy w tygodniu ) "nie rąbnął z biodra, czyli wała umiał, większy był i tyle, miałbyś szanse".
Aczkolwiek pewnie bym nie miał, bo wyglądał jakby rękami się posługiwał sprawniej, no i miał duuuużego kumpla.
A jaki ja jestem, to część z Was wie