No, GAS był na ten konkretnie model, żeby mi pasował do Ibaneza.
Będzie bardzo lakonicznie - po pierwszych wrażeniach i jakichś 10 minutach grania na sucho jestem zadowolony tak 8/10.
Najbardziej obawiałem się w zasadzie profilu gryfu. Pełen nadziei po ograniu innego LP Edwardsa u znajomego stwierdziłem, że warto dać szansę. Spodziewałem się, że będzie jak w tamtym, a jest zupełnie inny... jest szeroki jak w ibanezach i ma duży radius jak w ibanezach. Ale jest przy tym gruby... całe szczęście nie tak gruby jak '50 gibsonowskie, ale i tak czuć kawał drewna w łapie. Co mi nie pasuje to oczywiście lakierowana szyjka, ale to można zjechać papierem ściernym jak będzie wybitnie bolało. Gdybym nie grał na 7mkach to ten gryf byłby BARDZO nieporęczny. Ale nie jest źle, dzisiaj po dłuższej sesji z UV, wziąwszy Sykesa do łapy, stwierdziłem że serio nie ma tragedii i megaprzyjemnie się trzyma ten gryf. Co jest super i zasługuje na wybitne wyróżnienie to to, jak wykończone są boki hebanowej podstrunnicy i progi. Miodzio i masełko, tak przyjemnie się przesuwa dłoń po szyjce.
Co poza tym... Rocznik 2011. Seymour Duncany SH6 na pokładzie, body to full mahoń i gryf wklejany long-tenon. Wibruje podczas gry jakby miała chorobę Parkinsona. Klucze i most Gotoh. Bardziej niż rock and rolla ten instrument oddaje ducha metalowej riffmaszyny. Będzie strojona w Drop C.
Któregoś dnia wymienię jej struny, wyczyszczę, wyreguluję... i zrobię apdejt tego wątku.
PS. Foto ukradzione z neta, zrobię foty jak już ją odpicuję.
Spoiler Albo co mi tam... macie...