Po przesłuchaniu nowego albumu Born of Osiris. Wbrew pozorom jakie funduje nam preview, dla mnie jest to zawód roku. Zawiodła mje moja najulubieńsza kapela. Tylko dwa kawałki fajne :C
Ej no nie ma wcale jakiejś tragedii. Technicznie jak zwykle miazga, brzmi to świetnie, są smaczki, ale fakt - nie porywa. Na pewno nie tak jak the discovery.
Ten zespół dalej jest zajebisty, tylko gitarzysta imo chujowy. Chug, chug, lick, chug, chug, lick, jakieś pmki, harmonia i chuj. Dosłownie każdy utwór nie licząc ostatnich trzech jest oparty na schemacie bo Lee kopie się po czole, a Joe dwoi się i troi żeby to nie było zjebane. Miało być wynoszenie pomysłów z poprzedniej płyty na wyższy poziom jak rzekł to gitarzysta w pewnym wywiadzie a jest porażka. Jeden wielki schemat, trzy riffy powtórzone z pindziesiąt razy. Ale ja jestem jebanym hejterem i nic mi się nie podoba więc nie bierz tego tak na poważnie

za dwa tygodnie nowe safety fire 
Oni nie zawiodą na pewno <3