Ej, co kto potrzebuje. To, że ktoś lubi low tuningi nie znaczy, że bez 7 struny zacznie mu czegoś w końcu brakować - o ile nie ma zamiaru napierdalać jakimiś pasażami na chuj wie ile oktaw LUB co chwila właśnie się przerzucać pomiędzy strojami. Dla mnie jak dotąd istnieje tylko jeden wauek, do którego potrzebowałbym 7 strun (a i tak kminię, czy pitch shifter nie załatwiłby tu sprawy, tym bardziej, że to byłby gówniany cover), a w E nie gram w zasadzie nigdy.
Owszem, z opisu autora wątku 7 wydaje się być najlepszym wyjściem i jak dla mnie to można by wręcz zaczynać od 7 i 6 nigdy nie mieć w rękach - tak naprawdę co za różnica, im wcześniej się imo zacznie uczyć docelowego, tym lepiej (no ale niektórzy uważają, że trzeba wpierw załapać podstawy wpierw na klasyku, później akustyku, później dopiero elektryku oczywiście 6, później myśleć o "ekstrawagancjach" - pierdolenie w chuj, strata czasu, chyba że masz zamiar rzeczywiście grać na każdym z tych instrumentów bez zjawiska "wymiata na elektryku, a na klasyku akordu złapać nie potrafi", co mnie osobiście jebie).
Także do autora wątku: bierj 7, które wydaje się być najsensowniejszą dla ciebie opcją. Najlepiej jakąś używkę, gdyby miało się okazać, że to jednak nie to i chciałbyś nie stracić na ewentualnej odsprzedaży (jednak sądzę, że prawdopodobieństwo tego scenariusza jest znikome). Nie przejmuj się, że "dopiero" ileś-tam grasz.
Wciąż nie mniej nie rozumiem hejtu na przestrajanie 6, tutaj akurat się raczej zgadzam z banditem...
ED: pickup przystosowany do low tuningu :E