Yo.
Szukałem taniego zastępczego wiosła z ruchomym mostem, rozważałem Jacksony, Ibanezy, i wychodziło że wcale to taka tania impreza nie jest (Jacksony które mnie interesowały kosztowały ok. 1000-1400zł, a Ibanezy RG550 ok. 1300zł). Budżet miałem mocno ograniczony, więc brałem pod uwagę kupno wiosła do remontu. No i padło na wynalazek który się nazywa Washburn Tour 24 z serii Chicago.
Foto:




Rocznik '84, made in Japan. Wariacja na temat Telecastera, prawdopodobnie jesion, palisander, czerwony binding i markery, pupy stockowe w plastikowych puszkach, dwustronne tremolo. Gitara przyszła do mnie w opłakanym stanie, zarośnięta brudem. Doprowadzenie jej do stanu używalności zajęło mi koło tygodnia: doczyściłem korpus i hardware, naoliwiłem most, wymieniłem dociski na główce, podstrunice trzykrotnie potraktowałem olejem bo była sucha jak wiór, wyrzuciłem elektronikę i zamontowałem własną - 3-poz. switch, killswitch i potencjometr głośności (specjalne podziękowania dla Donniego, Niedziaka, Chopa i wszystkich którzy mi doradzili co jak polutować

), wyregulowałem gryf i most.
Dzisiaj na niej pograłem, zaskakująco głośno gada z deski, trzyma strój i ogólnie wszystko z nią ok (no może poza lakierem, który w kilku miejscach zaczyna odpadać). Coś więcej o brzmieniu będę mógł powiedzieć jak zabiorę ją na salę. Stosunek cena/jakość świetny, choć nie powiem, gitara wymagała sporo pracy. No a poza tym to telecaster - marzył mi się od jakiegoś czasu

.
pozdr.