W niedzielę około godziny 4.00 (rano) w Częstochowie na parkingu przy trasie Katowice - Warszawa, odebrałem z białej lodówki (dostawczak mlekovity) gitarę jak w tytule.
Otwieram futerał i mym oczom ukazuję się taki oto widok
Początki naszej przyjaźni były bardzo trudne bo kupiłem ją od matematyka nie mającego zielonego pojęcia o regulacji wiosła. Struny leżały na pierwszym progu miały z 2 lub więcej lat i było nie miło. No ale godzinkę poświęciłem druty zmieniłem i zaczęło się robić coraz bardziej sympatycznie.
Czym prędzej udałem się na salkę, podpinam, kanał clean i wow, szczena mi opadła. Wiosło brzmi niesamowicie, ma bardzo zwarty i punktowy dół żadna z moich obecnych ani poprzednich gitar takiego nie ma. Humb przy mostku daje nam brzmienie idealne do Holdsworthowskich akordów, co ciekawe rozłączanie cewek nie powoduje znaczącego spadku głośności ani też jakiegoś większego wzrostu brumów. No i w pozycji singla brzmi bardzo dobrze co się rzadko zdarza, fajny klangujący sound. Humb przy gryfie cholernie tłusty i gruby ale jednocześnie z bardzo krystaliczną górką, świetnie wyważone proporcje. Bardzo dobra opcja do jazzowego czy bluesowego grania, w pozycji singla w sumie nie brzmi jak singiel ale takie coś pomiędzy, nie specjalnie mnie urzekł jako singiel. Natomiast połączenie mostkowego humba i gryfowego singla brzmi świetnie, w ślepym teście pewnie każdy obstawiłby, że to strat. Jeżeli chodzi o przestery no to średnio, mostkowy jest zbyt jasny, dobrze brzmi na solówkach jak się lekko skręci tone ale w riffach mi nie leży. Gryfowy daje dosyć przyjemny śpiewny sound. Biorąc pod uwagę, że nie mam zamiaru grać na niej nic innego jak tylko jazz/blues i tego typu rzeczy dla mnie super.
Kolejna sprawa to mostek, niby normalny wilkinson jakich wiele ale ktoś tu wykombinował niezły patent. Podobno pierwszym właścicielem był jakiś szwajcarski jazzman i to on kazał go zamontować.
O co chodzi? już wyjaśniam, najpierw zbliżenie na wykręconą wajchę razem z mechanizmem blokującym (inaczej się nie da).
Jak widać wajcha ma zrobiony dziwny patent który właściwie nie wiem jak nazwać, drugie zdjęcie pokarze jak to działa.
W pozycji zero (pierwsze zdjęcie) wajcha idzie w dół i tam zostaje (u mnie jest zwisa ona wtedy co widać na pierwszych zdjęciach, ale można to wyregulować jak się chce) wtedy też ten mały cypelek którym jest zakończona wpada w otwór specjalnej "śruby" którą przykręcamy do płytki maskującej sprężyny.
Płytka jest metalowa więc wszystko jest bardzo stabilne, no i mamy zablokowany mostek
. W momencie kiedy chcemy powibrować, standardowo łapiemy wajchę i przyciągamy do strun (normalny standardowy ruch obrotowy każdej wajchy) w tym momencie cypelek wychodzi ze śrubki (cała wajcha wychodzi w górę) co widać na drugim zdjęciu samej wajchy no i mostek staje się ruchomy i działa normalnie jak obustronne tremolo. To samo się dzieje gdy wajchę przekręcamy w drugą stronę więc ta blokada niczego nam nie ogranicza i tak nikt nie wibruje z wajchą skierowaną w dół. Patent jest prosty i zarazem genialny. Nie rozumiem dlaczego nie jest powszechnie stosowany.
Jeżeli chodzi o wygodę to gryf jest strasznie gruby ale mimo tego tak wyprofilowany, że gra się przyjemnie. Blokowane klucze sperzel sprawdzają się świetnie, gitara jest bardzo lekka ze względu na komory rezonansowe w środku. Dzięki dwóm zaczepom na pasek z boku możemy ją śmiało postawić na ziemi bez obawy, że się przewróci. Główka jest tak mała, że wywołuje uśmiech na twarzy każdego kto ją zobaczy (zdjęcia tego nie oddają). Ogólnie gitara jest wykonana świetnie, nie miałem innego carvina w rękach ale czytałem o ich dbałości o szczegóły i to potwierdzam. Generalnie bardzo ciekawe wiosło i na chwilę obecną jestem zadowolony.
ps. tak wiem, że na SS wiosło na którym nie można poszatanić jest większości tak potrzebne jak kurwie majtki.