W końcu po dwóch tygodniach dojechała do mnie nowa laska. Od dłuższego czasu nosiłem się już z zamiarem wymiany dotychczasowego paździerza na coś konkretniejszego.
Jako ze miałem ciśnienie na to wiosło zacząłem przeszukiwać sieć, trochę to trwało ale jest - oto ona - Panowie, przedstawiam wam Ibanez BTB 675.
Jako że efekt WOW mnie nie opuścił od wczoraj to recka będzie krótka i totalnie nieobiektywna
Wygląd:
jej stan wizualny jest elegancki, bez obić, zarysowań - jedynie trochę kurzu, ale o sprawa do ogarnięcia hehe....
Kolor ciemnego drewna z jasnymi wstawkami od zawsze mi się podobał - czy to basy czy elektryki więc tu kolejny plus dla tego ibka.
Kształt - no tu zależy co kto lubi, mi kopara opadła po raz pierwszy. Jest o wiele lżejsza niż Yamaha którą używałem do tej pory..
Brzmienie:
No i tu najlepsze - na tym basie można ukręcić każde brzmienie, od delikatnego jazzowego brzmienia basu po death metalowe charczenie. Pupy Bartolini spisują się idealnie.
Majstrowanie przy brzmieniu umożliwia nam 5 pokręteł: tony wysokie, tony średnie, balans, basy, volume - wystarczy się trochę pobawić gałeczkami
Wygoda gry:
jak dla mnie rewelka, gryf szeroki jak lotnisko, menzura 35, struny nisko - czego chcieć więcej. Gryf jest idealny zwłaszca dla posiadaczy wielkich łap.
Jak efekt zrozumiałego podniecenia minie może zacznę dostrzegać pewne niedoróbki wizualne, kręcić nosem przy ustawianiu brzmienia, narazie stwierdzam że jest to na pewno gitara warta swojej ceny i jestem w 100% zadowolony z zakupu.
A teraz porno: