Chciałbym wymienić mostek w swoim Fenderze HM Strat. Oryginalnie siedzi w nim Kahler Spyder, który przyjechał już przerobiony i zablokowany. Ogólnie mostek jest w złej kondycji i nie działa a najgorsze, że gitara się rozstraja. Chciałbym żeby zrobiono to dobrze i by z nowym mostkiem wiosło działało pod każdym względem poprawnie. Myślałem, że to w miarę prosta choć kosztowna sprawa. Wybrałem sobie trzech potencjalnych kandydatów na miejsce Kachlera a mianowicie OFR, Schaller i Gotoh. Ceny mostków może i wysokie ale gitara fajna więc warto w nią inwestować. Wiadomo, że poważna robota – mostki są innej konstrukcji i trzeba sporo nagrzebać w wieśle by to zabanglało. Rozpocząłem więc poszukiwania potencjalnego wykonawcy i rozeznania ile spec weźmie za taką robotę. Pierwszy strzał to rozmowa na FB i odpowiedź: tylko mostki Ibaneza I Gotoha (pozostałe podobno teraz są gorszej jakości) np. Gotoh za 600zł plus około 200zł za robotę no i koszty wysyłki wiosła w dwie strony bo to daleko od mojego domu. Spoko ale ta wysyłka i odbieranie gitary po poważnej ingerencji od kuriera bez obadania jak to zostało zrobione… no nie wiem.
Pomyślałem: zapytam człowieka sprawdzonego i do tego z warsztatem w okolicy.
Zadzwoniłem więc z myślą: zaraz kupię mostek skoczę do Ina poczekam trochę i Strat będzie śmigał jak szalony.
A tu okazało się, że jeśli ma śmigać poprawnie to ważny jest odpowiedni radius mostka? WTF
Inaczej cała operacja może mieć zły wpływ na działanie gitary, problem z regulacją i ustawieniem akcji.
Nie mam pojęcia jaki jest radius Kachlera a jaki maja normalny OFR, Schaller czy Gotoh?
Może ktoś mi podpowiedzieć jaki mostek kupić?
Może ktoś przerabiał kiedyś HM Strata?
Nie chcę wywalić tysiaka na akcję, która może zakończyć pogorszeniem „działania” gitary.