Miałem się wprawdzie nie wtrącać już do takich bzdurnych dyskusji, ale aż mnie po prostu coś strzeli zaraz. A niech sobie chłopak gra co mu się podoba, zobaczcie ile młodzieży pałuje się szredem i im z tym dobrze, bo po prostu to lubią. To tak, jakby komuś kto gra disco-polo na kibordzie doradzać granie klasyki / dżezu mimo, że jego wcale to nie interesuje.
Ja przyznam szczerze, że przechodziłem okres fascynacji szybkim graniem solowym ale na szczęście prędko mi przeszło i od długiego czasu najwięcej uwagi poświęcam robieniu tzw. 'klimatu' bo jak dla mnie priorytetem jest, żeby kawałek był zwyczajnie fajny i chwytliwy a zarazem oryginalny, a nie żeby celem jego napisania było zaprezentowanie każdej możliwej techniki gitarowej. Co nie zmienia faktu, że ćwiczenie techniki w pewien sposób pozwala wyeliminować błędy w graniu, dlatego czasem siadam sobie z metronomem i coś tam pykam ale na pewno nie byle szybciej, po prostu byle pewnie i bez zgrzytów. Potem rzucam na loopa backing track domowej roboty i improwizuję już rozgrzany, bynajmniej nie szredy, tylko zwyczajne 'uzupełnienia' podkładu albo szukam dobrego tematu czy coś takiego.
Swoją drogą, skoro kolega specfireeye taki utalentowany, to może jakaś próbka talentu?
I żeby nie było, szredu czasem słucham, chociażby Paul Gilbert czy John Petrucci. A już najbardziej to Guthrie Govan - najfajniejszy średer jakiego słyszałem.