Moja Druga Połówka chciała, żebyśmy mieli kotka. Być może ją źle zrozumiałem…
Także kolejny 'kociak' na forum w krótkim czasie.
Szukałem czegoś nowocześniejszego od posiadanego wcześniej Les Paula, a konkretnie byłem 'napalony' na Ibaneza RGA 121, tymczasem całkiem przypadkowo natrafiłem na BlacKat-a, który mógł okazać się być w zasięgu finansowym. Kilka sprawnie wymienionych maili z Tomkiem i następnego dnia dostałem paczkę.
Na początek bardzo solidny case Hiscoxa:
Po otworzeniu zobaczyłem:
Jest i 'fretka' w zestawie.
(kolor jest idealnie biały z prześwitującym drewnem, co chyba na tym zdjęciu widać najlepiej. Na innych lampa tak mi się odbijała, że musiałem walczyć z żółtym zafarbem od ścian w akademikowym pokoju :/ )
Wizualnie ‘simple & classic’, tak jak lubię.
Matowy lakier z widocznym drewnem, satynowy klonowy gryf bez markerów, body bez bindingu, zero zbędnych elementów.
Po wrażeniach wizualnych przyszła pora na ‘fizyczne’ – gitara jest bardzo poręczna i super układa się przy ciele. Po Les Paulu różnica jest bardzo duża.
Most hipshota jest mega wygodny po przejściu z Tune-o-matica. W połączeniu ze ścięciem korpusu daje duży komfort prawej ręce. Lewa też nie ma co narzekać na asymetryczny, satynowo wykończony gryf. W porównaniu do LP jest szerszy i bardziej płaski. Jest szybki, ale równocześnie nie jest ‘listewką’.
Już z dechy się super odzywa, ale nie kupujemy gitar elektrycznych, żeby grać na sucho… ]:-> Pierwsza różnica, to szybkość ataku. Les Paul, wiadomo, musiał się trochę rozedrgać, tutaj od razu dostajemy dźwiękiem w twarz.
Fakt, że mało gitar ograłem w życiu, ale bardzo byłem zaskoczony tak dużą różnicą. Czad.
Brzmi jaśniej, mocniej, szybciej. Nowością dla mnie jest też rozłączenie cewek i brzmienie singli – też bardzo przyjemne i inne, choć ciągle miałem mało czasu na poznanie brzmienia i wiele odkryć przede mną. Crunch Lab daje konkretne riffy, a Liquifire pod gryfem też mnie zaskoczył, jak ‘tłusto’ brzmiące solo może dać.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolony, gitara mi się mega podoba pod każdym względem i totalnie wpisuje się w to, czego szukałem.
Gdybyście się zastanawiali, co robi ta płytka z tyłu, to zacytuję opis z FB:
"Bad days can happen to everyone, right? This particular instrument has back routed for baritone instead of standard scale so holes for string ferrules are not aligned with bridge. Funny that nobody noticed it until I tried to put set of strings on it and they wouldn't go through
. Solution? Throw it away - nah... too much work was put in it already and fault doesn't in any way spoil fun with playing it. So we've decided to do a tribute to Blackmachine like many builders do these days and we installed this silly cover over holes, drilled new holes and voila. What else went wrong? Lousy routing job for the plate, which you can see on the pictures. It's not pretty but no one will notice because your holding it against your belly when playing not looking at it, right?
"
Także mam jedynego w swoim rodzaju BlacKata chambered body.
Ale płytka wygląda bardzo fajnie, dziury są całkowicie schowane pod mostem, także mi to nie przeszkadza, a w sumie dzięki temu ta gitara była w zasięgu finansowym, więc tym bardziej nie mam nic przeciwko.
Szczegóły techniczne: jesionowy korpus, klonowy gryf (przekłądki z mahoniu), DiMarzio Crunch Lab pod gryfem i Liquifire pod mostem, cały osprzęt to Hipshot. Dodam jeszcze, że bardzo cieszy mnie ten osprzęt. Most i potki sprawiają bardzo solidne wrażenie i są tak samo wygodne, klucze chodzą precyzyjnie i trzymają strój. Aha, cavity też jest wyekranowane. Jednak w 'firmowych'gitarach nieczęsto jest takie wyposażenie.
Jeśli ktoś chciałby się przyjrzeć z bliska, to zapraszam w Poznaniu.
Tutaj:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.696268730431026.1073741870.272741076117129&type=3 jeszcze oficjalne fotki.