Chińczycy mają te acta w piździence, bo ich nie podpisują. Jedyną skuteczną metodą byłoby im wysłanie Balcerowicza, żeby im trochę gospodarkę schłodził.
To trochę mojej opinii teraz.
1. ACTA może być narzędziem do zbierania haków i wykańczania dowolnego obywatela, czy biznesu. W tym tkwi największe niebezpieczeństwo. Jęki Mietka Jureckiego i Zbyszka "Klaptą" Hołdysa, to sprawa szóstorzędna. Akurat przeróżne zaiksy dają im jeść całkiem dobrze, jestem tego pewien. Zaiksy takiego ś.p. Jarosława Kukulskiego idą w setki tysięcy rocznie. Podobnie Budki, Lady Pank etc. A że nie są multimilionerami dolarowymi? Mieli taką szansę, wszyscy oni swobodnie wyjeżdżali do USA w czasach, gdy wycieczka do Berlina Wschodniego była marzeniem ściętej głowy dla większości Polaków. Może nikt się tam nie zachwycił ich riffami zajebanymi żywcem z Police, Mike'a Oldfielda, Electric Light Orchestra itp? Who knows? Specyficzne jest, że im kto lepiej żyje z muzyki, tym bardziej piszczy, jak to go okradają wszyscy.
2. Co do kwestii samego piractwa: wg mnie zaczyna się tam, gdy dajemy zarobić piratowi. Osobną kwestią jest fakt, że czym innym jest przegranie kumplowi płyty, a czym innym - bezmyślne wrzucenie jej na serwer, żeby natychmiast ściągnęło ją 10000000 anonimowych ludzi. Taki serwer, czy portal żyje z reklam i poziomu "klikalności" - ergo: czerpie zyski z cudzej własności, nie mając jakiejkolwiek legitymacji prawnej do takiej działalności. I tu się zaczyna piractwo. Ja nigdy nie wrzuciłem na torrenty cudzego filmu, gry, ani płyty, bo też się pytam: po chuj? Trzeba być bezmózgą dziwką, żeby robić takie rzeczy. Więc to bezmyślne pierdolenie ogłupiałej młodzieży o "dzieleniu się dobrami kultury" mogą sobie wsadzić w dupę i podpalić. To po prostu debile, którym wydaje się, że takie puste działania sprawiają, że są twórczy, a ich kompy kupione przez starych na komunię służą jakiemuś wyższemu celowi, niż tylko granie w kłejka.