Domin, ale tutaj nie do końca jest tak, że to okradanie muzyków. Przynajmniej ja, powiedzmy że muzyk, tak tego nie widzę. Man, jeśli na własnych koncertach, na których mam średni 100 osób sprzedaję średnio 20 płyt to znaczy, że opierdalam ją 20% klientów. To jest zajebisty wynik. Jak miałbym taką sprzedaż w stosunku do wysłanych ofert w firmie to byłbym bogatym człowiekiem i nie musiał się martwić skąd wziąć na nowe zabawki. Głowę daję, że 98% tego 20% ukradło AIR wczesniej z netu. Ale przyszli, zapłacili za bilet 15 zeta i kupili płytę za 25. Więc kasa tak czy owak do mnie wróciła. Dolicz koszulki, znaczki i pierdoły. Ale jak sie przyzwyczaiło gawiedź, że Sutki Buflera grają na stadionie ZA DARMO i nie stoi stosko z merchem bo można iść do Empiku i se kupić za 55 zeta to do kogo mają pretensje? Kurwa, jebany Avatar na DVD widziałem ostatnio za 29.90
To sorry, coś tu jest nie tak.
A my Yony celujemy w inną publikę, która ma inne nawyki, która inaczej nabywa muzykę i tak dalej. Mietka opierdalali w latach osiemdziesiątych panowie z komisji kultury, w dziewięćdziesiątych piraci na stadionie XX-lecia, w dwutysięcznych opierdalają internauci. W sumie, to okradają go całe życie, ja w tym nie widzę nic dziwnego że on, Hołdys czy ktośtam popierają inicjatywę, która (nieprecyzyjnie i nieskutecznie) ma jakośtam usankcjonować nagminne wyciekanie jego kasy z kieszeni.
Nas nikt nie opierdala, bo jesteśmy już duzi i wiemy, że za chuj nie mamy perspektywy życia z muzyki jak Red Chot Czyli Pepersz, miliony złotych płyt, koks, dziwki, szampan. My udostępniamy płytkę za darmo w streamie, albo nawet jako link na oficjalnym fanpejdżu, i to nam nakręca ludzi na koncertach, OS łapie się dzięki temu w zestawienia płyt roku na portalach z Polski, Anglii i Kiributi. Nasza maszynka promocyjna działa inaczej niż maszynka promocyjna Mietków Jureckich. Mietki Jureckie nie mają merchu na koncertach, nie sprzedają koszulek z własną paszczą.
Oni żyją z ZAiKSów i właśnie te ZAiKSy są im regularnie uszczuplane.
Poza tym ciagle zapominamy o jednym. Skupiamy się na prawach autorskich muzyków, filmowców czy fotografów ale tu nie chodzi tylko o to. Tu chodzi o zakaz produkcji Polopiryny S bo jest podróbką Aspiryny Bayera, zakaz sprzedaży klocków Cobi, bo wyglądaja jak Lego. Jebanej kiełbasy myśliwskiej z Ostrołeki nie będziesz mógł kupić jesli okaże się, że Sokołów wcześniej ją opatentował. I tu leży problem, a nie ściąganiu gier, muzy czy filmów.
Przecież wszyscy dobrze wiemy, że cała ta ustawa daje narzędzia dużym graczom w rodzaju wytwórni płytowych czy filmowych, a nie Mietkowi Jureckiemu. Mietek może sobie ją w dupę wsadzić bo nie stać go na prawnika który skutecznie odzyskałby jakąkolwiek kasę od ludzi którzy nie płacą za jego twórczość, przecież nie pozwie dwóch milionów ludzi do sądu żeby oddali mu po 3 zł za Takie Tango. Niestety, z całym szacunkiem dla niego, Mietek chyba nie rozumie, że ta ustawa nie jest dla niego, tylko dla jego wytwórni. Wytwórni, która jest na tyle oderwana od rzeczywistości, że nadal sprzedaje jego płyty po 40zł, chociaż nikt jej nie kupuje*
*jak proporcjonalnie podzielimy właścicieli Takiego Tanga na tych, którzy je kupili i ściągnęli, to tych pierwszych wyjdzie jeden promil.
Ceny książek to inna bajka, w 2011 pierwszy raz w życiu polazłem do księgarni i nie mogłem kupić sobie książki bo mnie nie było na to stać. Pozdrowienia dla ekipy która podniosła VAT na książki z 15% na 23%.