Ja jestem optymistą, tylko dajmy sobie jeszcze z 15 tysięcy lat;) Zadziwia mnie, jak współcześni ludzie myślą, że nasz stan obecny, to po prostu Alfa i Omega, creme de la creme, szczyt rozwoju etycznego, moralnego, duchowego i w ogóle. A jeszcze niedawno w jaskini żyli i szczaw wpierdalali. I uważali zapewne dokładnie tak samo.
W sumie, to narzekanie na kondycję moralną młodych uprawiał już kol. Kochanowski, ze z pińcet lat temu prawie, więc jest przesłanka, że ogólne zchujowacenie nie jest prostą, ani krzywą wykładniczą (jak twierdzi PIS), ale łamaną, o trendzie (powiedzmy) stałym.
Jak się poczyta parę gazet dla gospodyń domowych+, czyli np. Scientific American, albo broszurki
pana Jacka Dukaja (szczególnie
Perfekcyjna Niedoskonałość, Czarne Oceany), to ujawnia się szersza perspektywa, wg której to jesteśmy jeszcze w głębokiej dupie i, jako to gówno, wystawiamy co dopiero nieśmiało łepek