Nie czepiajcie się. Stracone dwie godziny, chociaż gdybym chciał pottera obejrzeć, to straciłbym 20, a i tak całego bym nie zobaczył (czekamy wszak na jeszcze dwie części, no nie? - jedną siódmą i drugą siódmą). I bynajmniej nie spodziewałem się, że będzie lepiej, po prostu zrobiłem sobie Shit Film Festival i oglądałem po prostu nowe pozycje. I tak spoooro szczęścia, że trafiła się perełka w postaci tych walentynek.
A dziś festiwalu część druga, hiehie.