Autor Wątek: Ostatnio oglądane filmy  (Przeczytany 551562 razy)

Offline Tolein

  • Pr0
  • Wiadomości: 725
Odp: Ostatnio oglądane filmy
« Odpowiedź #350 24 Maj, 2010, 05:09:17 »
The Wolfman - no niby fajnie wszystko, mamy plejadę gwiazd, film też nie najgorszy, choć jakoś tak... czegoś mi tu brakuje, nie wkręciłem się aż tak strasznie, jak choćby podczas oglądania van helsinga, który był chyba ogólnie o wiele gorszy. może to kwestia mojego wieku/dojrzałości teraz a wtedy.
Click - niby śmieszne, zabawne, ale wyłączyłem po godzinie. Poza tym mam już dość tej samej przewijającej się przez wszystkie filmy z sandlerem obsady. Może obejrzę jeszcze raz/do końca. A może nie dam rady.
28 dni/tygodni później - pierwszy numer oglądałem chyba z 10 lat temu (jakoś tak, huh?) wtedy wywarł na mnie wrażenie. Teraz tak średnio. Ogólnie nie jestem horrorowym typem, zresztą jaki jest sens w oglądaniu tej samej głupiej historii po raz tysięczny, a tak w ogóle to uważam, że wystarczy obejrzeć nowozelandzki film pt. The Last of the Living "and you've seen it all". Druga część jakby nieco lepsza, do tego fajna obsada (ta blondyneczka, yumyum), Rose Byrne i ten-koleś-z-Hurt-Lockera. Od biedy nawet daje radę, choć jak się tak zastanowić, nie było tam kompletnie nic ciekawego. Sentyment?
Anioły i Demony - tutaj, muszę szczerze powiedzieć, zostałem zajebiście pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się epickiego gówna, swoistego stukania w dno od spodu, oczywiście okraszonego wydanymi miliardami dolarów. Było gówno mediocre.
Szeregowiec Rajan - ile można tego typa oglądać, ja pierdole?! Tzn. Damon jest spoko, ale kurwa, Henksa się naoglądałem już w życiu na całe życie. Poza tym co ten film wnosi? Bo ja nie wiem. Taki swoisty jednostrzałowiec.
Shrooms - film daje radę. Głównie dzięki tej blondyneczce w roli głównej, dorzucę tylko na zachętę, że kilka razy się przewraca i fajnie można poobserwować zderzaki w akcji. Tylko gdzie tu to zaskoczenie/zajebisty koniec?
Gran Torino - nawet mi się ten film podobał, Clint daje radę jak zwykle. Te motywy z paluchami to lepsze po prostu niż w Cranku. Ale i tak wszyscy wiemy, że Clint dysponuje większymi cohones niż Statham (w końcu to Eastwooda wymieniają w podręczniku do neuro, no nie?). Tak czy siak, fajne się ogląda i kończy się jakoś tak... rozsądnie?
Tyle na dziś, misie lubisie. Idę kimać.
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon